Była 70. minuta meczu w Vicenzy, gdy goście z Lecce strzelili gola dającego im prowadzenie 1-0. W tym momencie liderujący tabeli piłkarze Lecce byli jedną nogą w Serie A - no kolejkę przed końcem sezonu mieliby 5 punktów przewagi nad trzecią drużyną w tabeli (awans do włoskiej ekstraklasy uzyskują dwie pierwsze). Ale w tym momencie nie popisali się fani drużyny z Apulii - na murawę poleciały petardy, a jedna z nich ogłuszyła bramkarza gospodarzy Nikitę Continiego, który padł jak rażony. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Lider Serie A wymęczył wygraną. Polacy w odwrocie Przerwa na interwencję medyczną trwała prawie kwadrans, Contini musiał zostać zmieniony, a sędzia przedłużył mecz. I wykorzystali to desperacko walczący o utrzymanie gospodarze - w 4 minucie doliczonego czasu gry wyrównali z rzutu karnego, a w 103 minucie strzelili zwycięskiego gola! Tym samym Lecce obeszło się smakiem - to miał być dzień triumfalnego powrotu do serie A, a może stać się koszmarem. Lecce grozi walkower (co i tak niewiele zmienia), a także decydujący o awansie mecz ze zdegradowanym już Pordenone (6 maja) bez udziału kibiców. Vicenza poinformowała, że Contini został przewieziony karetką do szpitala, gdzie przeszedł badania. Tomografia komputerowa mózgu i szyji nie wykazała obrażeń, bramkarz ma tylko kilka dni odpocząć od futbolu... CZYTAJ RÓWNIEŻ Juve zwycięskie, wielki mecz jubilata Bonucciego!