Wojciech Szczęsny poprosił o szybką pomoc pod koniec pierwszej połowy meczu Juventus Turyn - Sporting Lizbona w ćwierćfinale Ligi Europy. W pewnym momencie usiadł na murawie i złapała się za okolicę serca. Wydawało się, że ma problemy z oddychaniem. - Był rzut rożny ze dwie minuty wcześniej, kiedy jeszcze nie miałem ataku paniki. Powiedziałem Arkowi Milikowi: "Zawołaj mi doktora, bo jest mi coś z sercem". Arek się na mnie spojrzał i oni w tym momencie wykonali rzut rożny - opowiada Szczęsny w programie "Foot Truck". Ależ wyróżnienie dla Wojciecha Szczęsnego. I to ze strony niemieckiej Polak opuścił murawę w 44. minucie gry. Zastąpił go w bramce Mattia Perin i do końcowego gwizdka nie skapitulował. "Stara Dama" wygrała spotkanie 1-0. Szczęsny doświadczył ataku paniki. Badania lekarskie nie wykazały nic niepokojącego "Cóż, to było przerażające! Dziękuję wszystkim za miłe wiadomości i życzenia powrotu do zdrowia. Czuję się dobrze i mam nadzieję, że jak najszybciej wrócę na boisko! Ogromne podziękowania dla personelu medycznego, stadionu Allianz za wsparcie i dla Mattii Perina za to, że był naszym bohaterem tego dnia" - napisał wkrótce potem Szczęsny w mediach społecznościowych. Szatański plan włoskiego giganta. Milik i Szczęsny odcięci od Europy? Dzisiaj reprezentant Polski wraca do tamtych chwil już ze spokojem. Otwarcie dzieli się emocjami, jakie wówczas mu towarzyszyły. - Myślałem, że umieram na boisku. Poczułem bardzo mocne bicie serca. Nie szybkie, nie czułem jakiejś arytmii, ale czułem bardzo mocne bicie. To trwało parę minut. Czułem, jakby serce miało mi za chwilę wyjść przez klatkę piersiową - wyznaje golkiper w najnowszym odcinku "Foot Trucka". Gruntowne badania nie wykazały u 32-latka problemów zdrowotnych. Kłopoty były spowodowane najprawdopodobniej - jak wspomniał sam zawodnik - atakiem paniki. Przypadłość dotyka ok. 9 proc. ludzi w wieku 20-50 lat i zdarza się dwukrotnie częściej w przypadku kobiet niż mężczyzn.