W polskim starciu, w ramach 28. kolejki włoskiej Serie A, Juventus z Wojciechem Szczęsnym i powracającym do składu po dwumiesięcznej przerwie Arkadiuszem Milikiem pokonał 1:0 Hellas Werona Pawła Dawidowicza. To bardzo ważne zwycięstwo dla podopiecznych Massimiliano Allegriego, którzy toczą zacięty bój o to, by w przyszłym sezonie zagrać w europejskich pucharach. Gdyby nie odjęcie piętnastu punktów w ligowej tabeli, "Stara Dama" znajdowałaby się obecnie na drugim miejscu, tuż za plecami Napoli. W rzeczywistości plasuje się jednak na siódmej lokacie, z trzema punktami straty do AS Roma, która dziś o 18.00 zmierzy się z Sampdorią Genua. W ostatnim czasie pojawia się wiele spekulacji na temat przyszłości bramkarza reprezentacji Polski na Allianz Stadium. Kontrakt 32- latka wygasa bowiem w 2024 roku, a wedle ostatnich doniesień "Juve" miało już nawet wytypować jego następcę, w przypadku gdyby nie udało się wywalczyć awansu do europejskich rozgrywek i sprzedaż Polaka okazałaby się konieczna. Szczęsny mówi wprost: Nie widzę siebie nigdzie indziej Po wczorajszym zwycięstwie przed kamerami Sky Sports o swoją obecną sytuację został zapytany sam zainteresowany, który w wymowny sposób podkreślił przywiązanie do Juventusu. Zapewnił przy tym, że nie jest w stanie wyobrazić sobie siebie w żadnym innym zespole. Szczęsny trafił do Juventusu w 2017 roku z Arsenalu, po tym jak spędził dwa lata na wypożyczeniu w innym włoskim klubie - AS Roma. W barwach "Starej Damy" Polak wystąpił do tej pory w 204 spotkaniach, trzykrotnie sięgając po mistrzostwo kraju, a także dwukrotnie po Puchar i Superpuchar Włoch. Kolejne spotkanie Juventus rozegra we wtorek o godzinie 21.00, kiedy w pierwszym półfinałowym starciu Pucharu Włoch zmierzy się z Interem.