Do zdarzenia doszło w niedzielę przed południem, kiedy na odcinku autostrady A1 między Monte San Avino a Arezzo spotkali się fanatycy Napoli udający się na wyjazdowe spotkanie do Genui, a także ich "koledzy po fachu" z Romy, udający się w podróż na spotkanie do Mediolanu. Według informacji "Corriere della Sera" około 350 chuliganów Napoli zatrzymało się na stacji benzynowej, gdzie zaatakowało rywali z Rzymu rzucając w ich kierunku kamieniami, flarami czy butelkami. Ci odpowiedzieli na atak i tak rozpoczęła się bitwa między dwoma grupami. W tym czasie cały czas trwał normalny ruch, ale według raportów nikt postronny nie został ranny. Włoscy dziennikarze informują, że grupa z Neapolu doskonale wiedziała, że spotka tam rywali i z myślą o tym przygotowała zasadzkę. Serie A. Skandal we Włoszech po chuligańskich starciach między pseudokibicami Napoli i Romy Na miejscu dosyć szybko pojawiła się policja, która zamknęła ruch na tym odcinku na około godzinę. Ranny został jeden z członków rzymskiej bojówki Martino di Tosto, który po otrzymaniu ciosu w udo musiał zostać przetransportowany do szpitala. Tam zajęli się nim lekarze, a po odbyciu pomocy medycznej został "przejęty" przez oddział policji, która go aresztowała i postawiła zarzuty wszczęcia i zaostrzenia bójki. Dwóch innych ultrasów Romy zostało wypuszczonych z aresztu, z kolei polcja w Genui zatrzymała 9 busów na pokładzie których było łącznie około 80 chuliganów Napoli. Zostali oni zmuszeni do powrotu i pod eskortą policji wrócili do Neapolu. Kolejni czterej zostali zatrzymani przez patrol drogówki, która w bagażniku ich samochodu znalazła żelazne pręty. Kierowca pojazdu stwierdził, że należą do niego, a cała czwórka została przewieziona na komisariat i zidentyfikowana w celu dalszego śledztwa. Łącznie policja zidentyfikowała 180 osób i aresztowała cztery z nich. Sprawa postawiła na nogi włoskie władze, które na środę 11 stycznia zaplanowały specjalne spotkanie władz włoskiej piłki z ministrem spraw wewnętrznych, Matteo Piantedosim. - Współpracujemy już w tej sprawie z policją. W ostatnich latach zrobiono wiele w kwestii tego, żeby do takich sytuacji nie dochodziło na stadionach, ale kibice spotykają się w innych miejscach - cytuje Piantedosiego portal "Calcio Mercato", a z jego słów wynika także, że nie wyklucza on opcji zakazów stadionowych, w tym wyjazdowych, dla zorganizowanych grup kibiców. - Jest ogromna różnica między kibicami, którzy idą na stadion, u siebie lub na wyjeździe, żeby śpiewać, przytulać się, cieszyć lub cierpieć za swoją drużynę, a przestępcami, którzy ścierają się na autostradzie, stwarzając problemy porządnym ludziom. Nie ma nic gorszego niż określenie tych ostatnich jako kibiców. Ci, którzy popełniają błędy, płacą i mam nadzieję, że tak będzie również z tymi pseudokibicami, którzy starli się na A1 - to z kolei słowa ministra sportu Andrei Abodiego, również cytowanego przez "CM". Swoje oświadczenie w tej sprawie wydało także Napoli, które potępiło zachowanie chuliganów i wstawiło się za pozostałymi kibicami, licząc na to, że nie zostaną oni pociągnięci do konsekwencji za czyny innych. Z kronikarskiego obowiązku warto przytoczyć także wyniki spotkań, na jakie udawali się chuligani obu klubów. Napoli pokonało 2:0 Sampdorię i jest liderem Serie A z siedmiopunktową przewagą nad Juventusem, z kolei Roma po dwóch golach w samej końcówce wyrwała remis 2:2 z Milanem i jest na 7. miejscu z trzema punktami straty do miejsc dających prawo gry w Lidze Mistrzów.