Nazwisko Milinković-Savić było kojarzone w Serie A do tej pory z imieniem Sergej, czyli z zawodnikiem rzymskiego Lazio. Od kilku tygodni Włosi zachwycają się również jego bratem. - Wszyscy zwariowali na punkcie Milinkovicia, ale Vanji - napisało piątkowe "Tuttosport". Były bramkarz Lechii jest w Torino tylko rezerwowym, ale za to jak już gra, to wszyscy o nim mówią. W poprzedniej rundzie Pucharu Włoch przeciwko Carpi (2-0) podszedł w doliczonym czasie gry... do rzutu wolnego i uderzył w poprzeczkę. Dwa dni temu był bohaterem kolejnego starcia w Coppa Italia przeciwko Romie. Toro sensacyjnie wygrało na Stadio Olimpico w Rzymie 2-1, a Vanja Milinković-Savić obronił rzut karny wykonywany przez króla strzelców ubiegłorocznego sezonu Serie A Edina Dżeko. - Wiedziałem, gdzie strzeli. Przed każdym meczem dokładnie analizujemy, jak wykonują rzuty karne zawodnicy przeciwnej drużyny. Byłem przygotowany na strzał Bośniaka - powiedział Vanja. Były gracz Lechii liczy po cichu, że może na dłużej wskoczy do pierwszej drużyny. W Serie A występuje bowiem Salvatore Sirigu. kip Serie A: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz