Przed rozpoczęciem sezonu Torino aspirowało do bycia drużyną środka tabeli. Marco Giampaolo ściągnął do Turynu piłkarzy, których znał, aby rewolucja w klubie przeszła jak najłagodniej. Włoski szkoleniowiec nie odmienił jednak oblicza "Granaty" i przed rozpoczęciem spotkania z Lazio, nadal czekali oni na pierwszy triumf w lidze. Porzeczka była postawiona wysoko. Do kadry Lazio wrócił bowiem Ciro Immobile, a "Biancocelesti" po triumfie w starciu przeciwko Bologni i remisowi w meczu Ligi Mistrzów z Club Brugge chcieli wygrać także z Torino. Zawodnicy Simeone Inzaghiego dobrze weszli w spotkanie i jako pierwsi wyszli na prowadzenie. W 15. minucie spotkania Vedat Muriqi otrzymał dobre podanie z głębi boiska i błyskawicznie odegrał piłkę w pole karne. Tę lekko trącił Patric, a Andreas Pereira mocnym uderzeniem dopełnił formalności. Stracona bramka rozzłościła gospodarzy i błyskawicznie ruszyli oni do ataku. Niespełna cztery minuty później znakomitym rajdem popisał się Karol Linetty. Reprezentant Polski popędził w stronę bramki Lazio, minął trzech defensorów i oddał strzał, który zdołał obronić wychodzący z bramki Pepe Reina. Polak pośrednio był zaangażowany w zdobycie bramki dla swojej drużyny, bowiem po interwencji Hiszpana, "Granata" wywalczyła rzut rożny, którego na gola zamienił Bremer.Ekipa z Wiecznego Miasta również nie zamierzała dać się zepchnąć do defensywy i była bliska odpowiedzi już po chwili. Francesco Acerbi świetnie odnalazł się na flance boiska i wrzucił futbolówkę w pole karne. Nabiegł na nią Patric, lecz fatalnie przestrzelił. Hiszpan przekonał się, że niewykorzystane okazje się mszczą bardzo szybko. W 23. minucie Andrea Belotti padł w polu karnym po nieudanej interwencji Pereiry. Reprezentant Italii podszedł również do wykonania "jedenastki" i zamienił ją na gola. Dla Belottiego była to szósta bramka po pięciu rozegranych spotkaniach i dzięki temu Włoch wyrównał rekord legendarnych Nestora Combina (1967/68), Valentino Mazzoli (1947/48) oraz Gino Rossettiego (1931/32).