Juventus pierwszy raz od wielu lat zaczyna sezon ze świadomością, że nie trzeba będzie grać na froncie europejskim. Zespół z Turynu dogadał się bowiem z Europejską Unią Piłkarską (UEFA), aby karę zawieszenia na występy w Europie odbyć w tym sezonie, gdyż w przyszłym roku zmienia się całkowicie format, a co za tym idzie do podniesienia będą także większe pieniądze. Kulesza ma swojego faworyta. Łukasz Piszczek w końcu wróci do kadry? Trzeba jednak przyznać, że start nowych rozgrywek Serie A dla wielokrotnych mistrzów Włoch był udany. Piłkarze prowadzeni przez Massimiliano Allegrego w każdym meczu pokazują, że gra w Europie pod względem sportowym im się zwyczajnie należy. Na drugim biegunie spokojnie można było ustawić rzymskie Lazio, które w sezon weszło w bardzo słabym stylu. W związku z tym, w czwartej kolejce Serie A w hicie między Juventusem a Lazio, rozgrywanym w Turynie, faworyt mógł być tylko jeden. Była nim oczywiście ekipa dowodzona przez Allegrego, w której występują Wojciech Szczęsny i Arkadiusz Milik. Bramkarz wrócił do pierwszego składu, a napastnik musiał czekać na swoją szansę po tym, jak trener wpuści go z ławki. Wielki Juventus i fantastyczny Szczęsny Początek spotkania nie wskazywał jednak na to, aby Milik miał wejść na murawę, z powodu gorszej dyspozycji Dusana Vlahovicia. To właśnie Serb bowiem otworzył wynik tego pojedynku. Doskonałe podanie z boku boiska w pole karne Lazio zagrał Manuel Locatelli, a tam na piłkę czekał właśnie napastnik Juve, który popisał się instynktem lisa pola karnego. Snajper jedynie dzióbnął futbolówkę, ale w taki sposób, że ta zatrzepotała w siatce. Juventus ten gol wyraźnie uspokoił, ale w pewnym momencie tego spokoju było za dużo i zabrakło koncentracji przy jednej z akcji rywali. Dzięki temu Daichi Kamada wypracował sytuację do potężnego uderzenia z woleja na bramkę Szczęsnego. Polak zachował się jednak fenomenalnie i popisał się naprawdę doskonałą paradą, dzięki której jego zespół wciąż prowadził 1:0. Fatalne wieści ws. Polaka. Rzeczywistość w Rosji okazała się brutalna Dosłownie minutę po tej interwencji Juventus wyszedł na prowadzenie 2:0. Tym razem znakomicie w polu karnym odnalazł się Federico Chiesa, który czekał aż piłka spadnie mu pod nogi i tak się stało. Włoch uderzył w stronę bramki z potężną siłą, dzięki czemu golkiper Lazio nie miał większych szans na interwencję w tej sytuacji i Juve znalazło się w bardzo dobrej sytuacji. Po przerwie Lazio wyraźnie się obudziło. Dzięki temu zespół ze stolicy Włoch był w stanie doprowadzić do strzelenia gola dającego kontakt. Fantastycznie zachował się Luis Alberto, który uderzył z około 20 metrów, ale był to strzał na tyle mocny i precyzyjny, że nawet wyśmienicie dysponowany Wojciech Szczęsny w tej sytuacji nie był w stanie pomóc swojemu zespołowi. Goście zbyt długo nie cieszyli się z nawiązania kontaktu. Już trzy minuty później swój kunszt pokazał po raz kolejny Dusan Vlahović. Serb znakomicie zachował się na granicy linii pola karnego, zwiódł rywala i "zawinął rogala", a piłka wpadła do siatki. Trudno powiedzieć, który gol był ładniejszy, ale na pewno Alberto i Vlahović pokazali ponadprzeciętne umiejętności. Ostatecznie to Juventus był tego popołudnia zdecydowanie lepszą drużyną i zasłużenie wygrał to spotkanie. Taki wynik sprawia, że tymczasowo to "Stara Dama" wyszła na pozycję lidera Serie A.