Zbrodnią popełnioną w czwartek, w centrum handlowym pod Mediolanem, żyją całe Włochy. Jedna ofiara śmiertelna, dwie osoby walczące o życie i poważnie ranne trzy kolejne - to tragiczny bilans ataku z użyciem noża. Napastnikiem okazał się 46-letni Andrea Tombolini. "La Gazetta dello Sport" publikuje fragmenty zeznań agresora. Wynika z nich, że próbował odebrać życie tylko jednemu człowiekowi. Nie okazał się nim jednak zmarły w wyniku odniesionych obrażeń kasjer. Atak nożownika we Włoszech. "Zrobiłem to z zazdrości" Tombolini wyznał, że celem ataku był wyłącznie piłkarz Pablo Mari, który robił zakupy w towarzystwie żony i małego dziecka. Otrzymał dwa ciosy w plecy. - Dlaczego on? Zrobiłem to z zazdrości, bo jemu się wiodło, a mnie nie. Wziąłem z półki nóż i ruszyłem na niego. Nie wiem, dlaczego atakowałem potem innych ludzi - tłumaczył napastnik krótko po aresztowaniu. Piękny gest piłkarzy Arsenalu. Pamiętali o koledze zaatakowanym przez szaleńca Jak czytamy, Tombolini był przekonany, że Mari jest zawodnikiem AC Milan. W rzeczywistości broni obecnie barw AC Monza, pozostając na okresie wypożyczenia z londyńskiego Arsenalu. Piłkarz przeszedł pomyślnie zabieg chirurgiczny. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Na boisko wróci jednak dopiero w przyszłym roku. Sprawca przebywa na oddziale psychiatrycznym szpitala San Paolo. Jest pilnowany przez całą dobę przez karabinierów. Pierwsze badania wskazują na jego niepoczytalność, co oznacza, że być może uniknie kary. Jeśli ostatecznie dojdzie do procesu, Tombolini będzie musiał odpowiedzieć za morderstwo i dwie próby zabójstwa. Pablo Mari po ataku nożownika: "Widziałem umierającego człowieka" ZOBACZ TAKŻE: