Gdyby nie Wojciech Szczęsny, gra na wynik reprezentacji Polski w Katarze mogłaby mieć opłakane skutki. Wówczas nie dość, że nie byłoby rezultatu w postaci awansu z grupy, to tym bardziej kibice i komentatorze mieliby prawo utyskiwać, że siermiężne środki nawet nie zostały uświęcone. Reprezentant Polski miał kilka spektakularnych interwencji, a najwięcej mówiło się o dwóch obronionych rzutach karnych. Pierwszą efektowną paradą popisał się w starciu z Arabią Saudyjską, a następnie zatrzymał jednego z najlepszych piłkarzy w dziejach futbolu, Lionela Messiego, ozłoconego w Katarze tytułem mistrza świata. Szczęsny bezbłędny, efektowna parada Polaka Okazuje się, że powrót po najważniejszej imprezie czterolecia, dodatkowo pomimo zawirowań wokół kadry, zakończonych zwolnieniem Czesława Michniewicza, nie wpłynął na dyspozycję bramkarza Juventusu. 32-latek zagrał w pierwszym meczu po mundialu w barwach klubu z Turynu i spisał się świetnie. "Stara Dama" wygrała kontrolne spotkanie z Rijeką 1:0, a duża w tym zasługa m.in. właśnie Polaka. Szczęsny błysnął znakomitą interwencją, gdy Prince Obeng Ampem wychodził z nim sam na sam. Ruszył wysoko na przedpole bramkowe i wyczuł kierunek uderzenia napastnika z Ghany. Po wszystkim miał jednak trochę... szczęścia, bo piłka znów spadła pod nogę Ampema, lecz Polaka w bramce zaasekurował Manuel Locatelli, dwukrotnie wybijając piłkę niemal z linii bramkowej. Polak nie wyszedł już na murawę po przerwie, a w bramce zastąpił go Mattia Perin. Jedyny gol padł w 73. minucie, a zwycięstwo Juve z rywalem z Chorwacji zapewnił Moise Kean.