Juventus w sobotę pokonał AC Milan 2-1. Gola w tym spotkaniu strzelił Krzysztof Piątek, ale zwycięstwo "Starej Damie" zapewnili Paulo Dybala i Moise Kean. Obrońcy tytułu mieli wówczas 21 punktów przewagi nad drugim Napoli i mogli już w niedzielę świętować ósme z rzędu mistrzostwo Włoch. Potrzebowali do tego porażki Napoli z Genoą. Podopieczni Carlo Ancelottiego zremisowali, ale to oznacza, że koronacja "Starej Damy" została odłożona. Zapewne nie na długo. Milik i Zieliński wybiegli w podstawowym składzie. Polski napastnik już w 2. minucie mógł wpisać się na listę strzelców. Milik jednak strzelił z dystansu trochę za wysoko. Futbolówka otarła się o poprzeczkę. Chwilę później reprezentant Polski znów mógł mieć szansę na gola. Do Milika zagrywał Jose Callejon, ale w ostatniej chwili ofiarnym wślizgiem Polaka ubiegł Domenico Criscito. W odpowiedzi doskonałą okazję mieli goście. Po błędzie Fabiana Ruiza w sytuacji sam na sam z Orestisem Karnezisem znalazł się Goran Pandew. Macedończyk nie trafił jednak w bramkę. W 18. minucie gospodarze przeprowadzili kolejną składną akcję. W pole karne mocno wstrzelił piłkę Dries Mertens. Milikowi zabrakło centymetrów, żeby sięgnąć. Karnezis uratował Napoli przed stratą gola, kiedy wyciągnął się jak struna i końcami palców sparował piłkę na rzut rożny po uderzeniu Pandewa. Od 28. minuty goście musieli sobie radzić w dziesiątkę. Stefano Sturaro ostro zaatakował Allana. Sędzia Fabrizio Pasqua skorzystał z VAR-u i pokazał zawodnikowi Genoi czerwoną kartkę. Mimo osłabienia gracze Cesare Prandellego mogli objąć prowadzenie. Groźny strzał oddał Christian Kouame. Zmarnowana sytuacja zemściła się w 34. minucie. Dries Mertens przymierzył z 25 metrów i piłka tuż przy słupku wpadła do bramki. Szybko mogło być 1-1, ale Napoli uratował słupek po "główce" Koraya Guentera. W 43. minucie znów Karnezis musiał się wykazać, kiedy znakomicie poradził sobie z uderzeniem Davide Biraschiego. Potem dwie doskonałe okazje mieli gospodarze. Najpierw Milik popisał się "szczupakiem", ale Ionuț Radu złapał piłkę. Następnie bramkarz gości fantastycznie odbił piłkę po uderzeniu Callejona. W doliczonym czasie gry Genoa przeprowadziła akcję, która zakończyła się sukcesem. Pandew znakomicie zagrał do Darko Lazovicia, który z pierwszej piłki huknął w kierunku dalszego słupka. Karnezis nie miał żadnych szans. Druga część spotkania rozpoczęła się dosyć sennie. W 56. minucie jednak gospodarze rozmontowali defensywę rywali. Callejon dośrodkował z prawego skrzydła. Obrońcy Genoi pozostawili bez opieki Milika, który strzelił głową z kilku metrów, ale w środek bramki i piłka padła łupem Radu. Polak złapał się za głowę, bo zdawał sobie sprawę, że to powinien być gol. Nasz napastnik spróbował również zaskoczyć bramkarza gości z rzutu wolnego. Uderzenie Milika nie sprawiło Radu większych problemów. Napoli atakowało, ale trudno było "przebić" się przez skomasowaną obronę przyjezdnych. W 74. minucie Lorenzo Insigne, który wszedł chwilę wcześniej na boisko, zagrał za plecy defensorów do Milika, ale ten nie sięgnął piłki. Szybka kontra Genoi omal nie zakończyła się golem. Lazović z prawego skrzydła zagrał do Kouame, który nieczysto trafił w piłkę, czym ułatwił zadanie Karnezisowi. Gospodarze mieli coraz mniej czasu, żeby zadać decydujący cios. W 85. minucie doskonałą szansę miał Kalidou Koulibaly. Strzelił mocno po ziemi, ale Radu odbił piłkę nogą. Genoa "dowiozła" korzystny wynik do końca. Piłkarze Napoli dostali od swoich kibiców solidną porcję gwizdów. RK SSC Napoli - Genoa CFC 1-1 (1-1) Bramki: 1-0 Dries Mertens (34), 1-1 Darko Lazović (45) Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy