Starcie Fiorentiny i Bolognii można było nazwać "polskim" meczem w Serie A. Ostatnio bowiem gwiazdą gospodarzy jest Krzysztof Piątek, którego powrót do Włoch jest jak na razie bardzo udany, natomiast w bramce gości pewniakiem od dawna jest Łukasz Skorupski. I właśnie ci dwa zawodnicy stanęli naprzeciwko siebie w piękne, marcowe popołudnie we Florencji. Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando Fiorentiny, choć zawodnicy gospodarzy mieli problem, żeby na poważnie zagrozić bramce Skorupskiego. Goście z kolei nastawiali się na kontry i niewiele brakowało, a w 40. minucie wyszliby na prowadzenie, po tym, jak w pole karne wpadł Riccardo Orsolini, minął dwóch obrońców, ale uderzył w lewy słupek bramki gospodarzy. Czytaj także: Czesław Michniewicz szykuje zaskakujące powołania Po chwili jednak drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką, ukarany został Kevin Bonifazi i od 41. minuty Bologna musiała radzić sobie w "10". To szybko przełożyło się na sytuację dla gospodarzy, ale udaną interwencją po strzale Cristiano Biraghiego popisał się Skorupski i do szatni obie drużyny zeszły przy bezbramkowym remisie. Po zmianie stron gospodarze rzucili się do ataku i już w 53. minucie mogli wyjść na prowadzenie, ale uderzenie Lucasa Torreiry zatrzymało się na słupku! Krzysztof Piątek nie dostawał zbyt wielu podań i nie był szczególnie widoczny, dlatego w 59. minucie został zmieniony. W 70. minucie po zagranie z głębi pola piłkę na prawej stronie "szesnastki" zagrał do środka Gaetano Castrovilli, a futbolówkę z bliska wpakował do siatki Toreira i "Viola" prowadziła 1:0. I jak się okazało, był to gol na wagę trzech punktów dla miejscowych, bowiem żadnej z drużyn nie udało się już znaleźć drogi do siatki i ostatecznie to Fiorentina zapisała na swoim koncie trzy punkty. ACF Fiorentina - Bologna 1:0 (0:0)