Mediolańczycy chcieli wzmocnić drużynę podczas okienka transferowego. Jedyne, co udało im się uzyskać, to wypożyczenia Tiemoue Bakayoko i Pietro Pellegriego. AC Milan chciał wzmocnić pozycję ofensywnego pomocnika, mogącego grać kreatywnie na szpicy ataku. Za głównego kandydata uznawano Romaina Faivre'a z francuskiego Brestu. Młodzieżowy reprezentant Francji nie trafił jednak na San Siro, podobnie jak Aleksiej Miranczuk, którego nie udało się "wyciągnąć" z Atalanty Bergamo. Czas na sprowadzenie atakującego zaczął się niebezpiecznie kurczyć. Dopiero trzecim wyborem utytułowanego klubu był Junior Messias z Crotone. Transakcja została sfinalizowana jako wypożyczenie za 2,6 miliona euro, z opcją zakupu po sezonie za 5,4 mln. Messias dla Crotone strzelił w poprzednim sezonie dziewięć goli i zaliczył cztery asysty. Uliczny futbol nauczył go dryblować "Byliśmy wolni" Technika i drybling to cechy wyróżniające Messiasa nawet spośród naturalnie uzdolnionych w tej materii piłkarzy z Ameryki Południowej. - Nauczyłem się tego na ulicach w Brazylii. Nie grałem w młodzieżowych drużynach, bawiliśmy się ze znajomymi w piłkę na ulicach. Byliśmy wolni, każdy grał tak, jak chciał - tłumaczył dziennikarzom pochodzenie swojego stylu gry. Jego ścieżka kariery nie jest typowa. Nie jest kolejnym utalentowanym Brazylijczykiem tułającym się po europejskich klubach w oczekiwaniu na moment "wybicia się". Nie trafił na Stary Kontynent jako piłkarz, przyleciał do Włoch, by pracować i utrzymać rodzinę. Szlifierka, budowa i "dostawczaki". Piłka nożna była przyjemnością - nie pracą Osiedlił się w Turynie na obrzeżach miasta. Postarał się o pracę, początkowo czyścił i szlifował cegły pozostałe po niszczonych budynkach. Później pracował w roli typowego budowlańca, a następnie w firmie sprzedającej sprzęt AGD. Nie był jednak handlowcem, ładował i dostarczał towar do samochodów dostawczych. Poza pracą dla przyjemności brał udział w amatorskich rozgrywkach piłkarskich. Jego zespół zdobył mistrzostwo miasta, a on sam został nazwany gwiazdą zmagań. Gdy zbliżał się koniec jego pozwolenia na legalny pobyt i pracę we Włoszech, został dostrzeżony przez profesjonalne kluby piłkarskie. Z czwartej ligi do czołowego klubu świata w pięć lat W wieku 25 lat zadebiutował w Serie D (poziom czwartoligowy), w wieku 27 lat w Serie C, rok później w Serie B, a dopiero gdy miał 29 lat zagrał na najwyższym szczeblu we Włoszech. Teraz, gdy ma lat 30, trafił do AC Milan, klubu kultowego i zaliczanego do największych nie tylko na Półwyspie Apenińskim, lecz na całym kontynencie. - Czego uczy moja historia? Zawsze wierz w siebie. Trzeba mieć szczęście, ale bez ciężkiej pracy nic z tego nie wyjdzie. Nigdy nie uważałem się za świetnego gracza, byłem pewien, że jestem gorszy od innych. Dużo trenowałem, jestem wdzięczny Bogu za wszystko, co mi się przytrafiło - powiedział.