To dwaj trenerzy, którzy są na celowniku Juventusu. Po tym, jak okazało się, że Massimiliano Allegri - po pięciu tytułach mistrzowskich z rzędu - nie przedłuży jednak kontraktu, Paratici wybrał się przede wszystkim do Londynu. Główny cel: spotkanie z Sarrim. Niedawny rywal, gdy jako trener Napoli nieskutecznie próbował odebrać scudetto "Bianconerim", dzisiaj byłby mile widziany w Turynie. Co najmniej dwa powody za tym przemawiają. Styl gry, ofensywny, ale też napięte relacje z kibicami Chelsea. Dla Włocha to nie był rewelacyjny sezon na ławce "The Blues", nie brakowało nerwowych sytuacji, choć ostatecznie miejsce w Lidze Mistrzów zostało zapewnione. Wiele będzie jednak zależało od meczu finałowego w Lidze Europy, w którym Chelsea gra z Arsenalem. Wprawdzie Sarri ma jeszcze dwa lata kontraktu, ale nie jest wykluczone, że do rozwiązania doszłoby szybciej z korzyścią dla obu stron. Mogą w tym pomóc dobre relacje między Paraticim, a Mariną Granowskają, która odgrywa kluczową rolę w Chelsea. Dyrektor sportowy Juve spotkał się także z bratem Mauricio Pochettino, który zajmuje się jego interesami. Tutaj też wiele może zależeć od rozstrzygnięcia w finale Ligi Mistrzów, w którym Tottenham gra z Liverpoolem. Sprawa wydaje się jednak skomplikowana z finansowego punktu widzenia. Argentyński trener był wymieniany w ubiegłym roku wśród kandydatów do przejęcia Realu Madryt, ale ostatecznie został w Londynie, gdzie jego wynagrodzenie wzrosło - jak twierdzi "La Gazzetta dello Sport" - do 12 milionów euro netto. Do tego miała zostać ustanowiona klauzula odejścia na poziomie 30 mln euro. Choć rzekomo przestałaby ona obowiązywać, gdyby Pochettino zdobył z Tottenhamem Ligę Mistrzów. W kolejce do objęcia Juve wymieniany jest również Simone Inzaghi, obecny trener Lazio. RP