Przed spotkaniem z beniaminkiem Serie A, Sampdoria rozpoczęła żmudny proces oddalania się od strefy spadkowej. Podopiecznym Caludio Ranieriego udało się w poprzednim tygodniu zremisować z Milanem, co było całkiem obiecującym sygnałem przed meczem z Brescią. W składzie drużyny z Ligurii bardzo dobrze radzą sobie polscy zawodnicy - Bartosz Bereszyński i Karol Linetty. Pomocnik Sampdorii został nawet wybrany do jedenastki dekady włoskiego klubu i w spotkaniu z "Biancoazzurri" udowodnił, że ten wybór nie był przypadkowy. Piłkarze szybko dostosowali się do żywej atmosfery stworzonej przez kibiców na stadio Luigi Ferrais. Już w 7. minucie spotkania Nicola Murru wrzucił piłkę w pole karne, gdzie dobrze ustawiony Fabio Quagliarella oddał dobry strzał. Gospodarze nie ustępowali w swoich atakach, jednak to ekipa z Lombardii pierwsza trafiła do siatki. W 12. minucie Romulo dobrze dośrodkował futbolówkę z rzutu rożnego. Ta spadła wprost na głowę Ernesto Torregrossy, który wystawił ją Jhonowi Chancellorowi. Obrońcy Brescii nie zostało nic innego jak dopełnić formalności. Sampdoria nie miała jednak zamiaru dać się zepchnąć do defensywy i była bliska odpowiedzi już po kilku minutach. Bartosz Bereszyński rozpoczął akcję, którą finalnie niezbyt dobrym strzałem zakończył Jakub Jankto. Czech był niepilnowany i oddał strzał z dobrej pozycji. Nie wykorzystał jednak podania kolegi z zespołu. "Blucerchiati" złapali wiatr w żagle i rozpoczęli oblężenie bramki Jesse Joronena. W 19. minucie bliski zdobycia bramki po strzale głową był Quagliarella, a chwilę potem z błędu obrony beniaminka nie skorzystał Manolo Gabbiadini. Sprawy w swoje ręce musiał wziąć... oczywiście Linetty i jego dobre uderzenie przyniosło wyczekiwany przez kibiców efekt. Sampdoria rozegrała dobrą akcję, po której niepewnie interweniował Ales Mateju. Futbolówka trafiła do polskiego pomocnika, a ten intuicyjnym strzałem z powietrza pewnie umieścił ją w siatce. Joronen zdołał się rzucić, lecz piłka leciała idealnie w róg bramki. Stracony gol dodatkowo podciął skrzydła zawodnikom Brescii i po chwili drużyna Ranieriego po raz drugi trafiła do siatki. Linetty pewnie poradził sobie z dwoma obrońcami i wrzucił piłkę w pole karne. Ta trafiła do Jankto, który tym razem nie pomylił się i zdobył bramkę. Początek drugiej połowy należał do Mario Balotellego. Włoski napastnik najpierw oddał groźny strzał z rzutu wolnego, a po chwili spróbował uderzyć z gry. W obu sytuacjach pewnie interweniował Emil Audero. "Balo" ostatecznie znalazł drogę do bramki, lecz jego trafienie nie zostało uznane z powodu spalonego. Nie dawali o sobie zapomnieć zawodnicy z Polski. Bereszyński i Linetty często kreowali grę, jednak następny gol padł po stałym fragmencie. W 67. minucie Massimiliano Mangraviti zagrał piłkę ręką w polu karnym. Sędzia nie wahał się i wskazał na "jedenastkę". Do wykonania stałego fragmentu gry podszedł Quagliarella i nie dał szans bramkarzowi na interwencję. Koncert strzelecki Sampodrii nie skończył się po trafieniu doświadczonego Włocha. Niespełna dziesięć minut później będący na boisku od kilku chwil Gianluca Caprari oddał bardzo groźny strzał z dystansu, który udało się sparować bramkarzowi Brescii. Piłka wróciła na boisko i trafiła do Jankto. Czech od razu posłał ją w pole karne i tym razem Caprari po strzale głową zdobył bramkę. Gospodarze dobili beniaminka w samej końcówce meczu. Jankto zagrał bardzo dobrą piłkę z głębi boiska, do której dopadł Quagliarella. Włoski napastnik dołożył kolejne trafienie i zimną krwią przelobował bezradnego bramkarza Brescii. Serie A - wyniki, terminarz, strzelcy W pozostałych meczach Serie A Fiorentina z Bartłomiejem Drągowskim w składzie pokonała SPAL 1-0. Bramkę dla "Violi" zdobył German Pezzella. Obrońca otrzymał dobre podanie po stałym fragmencie gry i strzałem głową umieścił piłkę w siatce. W barwach SPAL zagrał natomiast Thiago Cionek. Bologna Łukasza Skorupskiego nie dała natomiast rady Torino i przegrała 0-1. Polski bramkarz nie miał zbyt wiele do powiedzenia przy trafieniu turyńczyków. Andrea Belotti świetnie poradził sobie w polu karnym, popędził w kierunku bramki i zgrał do Alexa Berenguera, który dopełnił formalności. PA