Spotkanie pomiędzy Juventusem a Napoli to jeden z klasyków Serie A, który zawsze wzbudza dodatkowe emocje. Zazwyczaj mają one charakter piłkarski lub odnoszą się do zaciekłej rywalizacji pomiędzy regionami. Po niedzieli towarzyszące odczucia są jednak zupełnie inne. Ekipa spod Wezuwiusza nie mogła się stawić w Turynie i mecz nie został rozegrany. Jak donoszą włoskie media całe zamieszanie było spowodowane decyzją neapolitańskich władz sanitarnych, które nakazały kwarantannę drużyny po zakażeniach koronawirusem Elifa Elmasa i Piotra Zielińskiego. Początkowo wydawało się, że jedną z możliwych konsekwencji będzie zakończenie spotkania walkowerem i wygraną 3-0 Juventusu. Najnowsze doniesienia "Tuttosport" twierdzą, że możliwe jest jednak rozegranie tego meczu w innym terminie. Prawdopodobnie starcie mogłoby się odbyć 13 stycznia. Napoli może zostać również ukarane grzywną lub ujemnym punktem za niezastosowanie się do protokołu władz włoskiej piłki nożnej, który mówi, że jeżeli 13 piłkarzy jest zdrowych, to spotkanie może zostać rozegrane.- Obywatele są równi, zwłaszcza w obliczu pandemii i musimy chronić zdrowe jednostki. Ponownie podjąłbym taką samą decyzję, jak ma to miejsce w przypadku szkół czy urzędów - powiedział kierowników organów sanitarnych Ciro Verdoliva, cytowany przez "Corriere dello Sport".Na ostateczną decyzję trzeba jednak poczekać do środy 14 października i jak zauważają miejscowi dziennikarze, cała sprawa jest bardzo "włoska" i jedynie znalezienie odpowiedzialnej osoby za cały chaos, byłoby odpowiednim wyjściem z sytuacji. Kwestię kwarantanny można było bowiem wyjaśnić jeszcze przed meczem, unikając niepotrzebnych niedomówień. <a href="https://sport.interia.pl/serie-a" target="_blank">Zobacz więcej doniesień o Serie A</a>PA