Mimo, że kilka dni temu Żurkowski zapewnił swojej drużynie wygraną z Sassuolo, zdobywając pierwszą bramkę w historii swoich występów w Serie A, mecz z Genoą ponownie zaczął na ławce rezerwowych. I niestety mógł się tylko bezradnie przypatrywać, jak goście w 13. minucie wychodzą na prowadzenie po tym, jak rzut karny na gola zamienia Domenico Criscito.Jednak jako, że do przerwy graczom Empoli nie udało się doprowadzić do wyrównania, trener gospodarzy zaczął dokonywać zmian. I w 59. minucie swoją szansę otrzymał również Żurkowski, co jak się okazało, było momentem przełomowym tego spotkania. Trzy minuty później Polak przytomnie wycofał piłkę do Federico Di Francesco, a ten spokojnie przyjął piłkę i mocnym strzałem doprowadził do wyrównania.W 71. minucie Żurkowski wystąpił w roli głównej i mocnym strzałem zza pola karnego wyprowadził Empoli na prowadzenie. I, jak długo się wydawało, po raz kolejny zapewnił swojej drużynie trzy punkty. Jednak goście nie zamierzali rezygnować z walki o korzystny rezultat i 89. minucie doprowadzili do wyrównania. Piłkę w polu karnym opanował Flavio Bianchi i uderzeniem w długi róg zdobył bramkę dla przyjezdnych na wagę jednego punktu.Żurkowski po raz kolejny wpisał się na listę strzelców, był jednym z wyróżniających się graczy na boisku i z pewnością zasłużył, żeby kolejne spotkanie zacząć w pierwszym składzie. KK