To oznacza również, że z dziewiętnastoma golami na koncie jest znowu na czele klasyfikacji najlepszych strzelców, choć tyle samo mają Cristiano Ronaldo i Fabio Quagliarella. Spotkanie Milanu z Chievo oznaczało również pojedynek dwóch strzelców z Polski - Piątka i Mariusza Stępińskiego. Ten pierwszy miał znakomicie wejście do drużyny Milanu i choć w ostatnich spotkaniach (w tym jednym pucharowym z Lazio) nie trafił do siatki, to nieprzerwanie zbierał bardzo dobre recenzje. Zresztą, Milan z nim w składzie jeszcze nie przegrał i mimo że nie gra porywająco, to w tabeli awansował już na podium kosztem Interu. Z kolei Chievo Stępińskiego (i Pawła Jaroszyńskiego) jest na ostatnim miejscu, z dużą stratą i coraz mniejszymi szansami na utrzymanie. Dlatego faworyt w tym spotkaniu był jeden - Milan - mimo gry na wyjeździe, a konfrontację polskich napastników wygrał Piątek. Jak do tego doszło? Były zawodnik Genoi szukał gola już w 5. minucie, ale okazał się trochę "za krótki" po mocnym zagraniu z prawej strony boiska. Żadna z drużyn nie miała wyraźnej przewagi, ale to "Rossoneri" wypracowali sobie lepszą okazję do strzelenia gola. Aktywny od początku spotkanie Kessie łatwo uwolnił się od opieki obrońcy, ale uderzył z prawej strony wyjątkowo niecelnie. Milan, który nie przegrał w lidze od 22 grudnia, nie dopuszczał gospodarzy do niebezpiecznych sytuacji, przerywając ataki przez własnym polem karnym. I sam groźnie kontrował. Dobrą okazję miał w 30. minucie Paqueta, ale został nieprzepisowo zatrzymany tuż przed linią "szesnastki". Do piłki podszedł Lucas Biglia i pięknym strzałem w "okienko" dał gościom prowadzenie. 40-letni bramkarz Chievo Stefano Sorrentino (dwa razy starszy od Gianluigiego Donnarummy z Milanu!) nie miał żadnych szans. Goście poczuli się trochę pewniej, choć właśnie wtedy trener Gennaro Gattuso został odesłany na trybuny za protesty. Wtedy też padło nieoczekiwane wyrównanie. Do dośrodkowania z prawej strony idealnie w tempo wyskoczył Hetemaj i strzałem głową tuż przy słupku zaskoczył młodego bramkarza "Rossonerich". Druga połowa też zaczęła się od bardziej żwawych ataków Chievo. Milan został nawet wyraźnie zmuszony do obrony, miał problemy z wyjściem z własnej połowy, ale dzięki dobrej postawie Donnarummy wynik pozostawał bez zmian. Krzysztof Piątek nie miał okazji, aby znowu dać swojej ekipie prowadzenie. W 57. minucie doszło do najbardziej kontrowersyjnej sytuacji w meczu. Pierwszy strzał Piątka został obroniony przez bramkarza, Polak próbował jeszcze bezskutecznie przewrotki, ale kilka sekund później, gdy Milan kontynuował akcję, najlepszy snajper wepchnął już piłkę do siatki po zagraniu Calhanoglu i Castillejo. Sędzia miał wątpliwości, czy przy tej przewrotce nie było też przewinienia naszego zawodnika, konsultował się z asystentami VAR, ale ostatecznie uznał bramkę. To już 19. trafienie polskiego napastnika w tym sezonie w Serie A (a 27. w ogóle), co oznacza, że Piątek znowu jest na czele klasyfikacji strzelców. Choć nie sam. Co ciekawe, strzelał już gola na dziesięciu (!) włoskich stadionach, na których grał. Nie trafił jedynie na Allianz Stadium, Olimpico Grande Torino oraz Sardegna Arena. Szansę na zmianę wyniku mieli jeszcze Stępiński (strzał z 25 metrów obroniony przez Donnarummę) oraz Kessie po ładnym kontrataku (obok bramki). Milan przywozi jednak z Werony bardzo cenne trzy punkty. Szczególnie w walce o Ligę Mistrzów. Chievo - Milan 1-2 (1-1) 0-1 Biglia (31.), 1-1 Hetemaj (41.), 1-2 Piątek (57.) Chievo: Sorrentino - Depaoli, Andreolli, Bani (88. Pucciarelli), Barba - Léris, Giaccherini, Dioussé (77. Kiyine), P. Hetemaj - Stępiński, Meggiorini (77. Djordjević). Milan: G. Donnarumma - Conti (64. Calabria), Musacchio, A. Romagnoli, Laxalt - Biglia, Kessié, Paquetá (54. Calhanoglu) - Castillejo, K. Piątek, Suso (84. Borini). RP Zobacz wyniki i tabelę Serie A