Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Serie A Turyńczycy już w niedzielę mogą świętować wywalczenie ósmego z rzędu i 35. w historii tytułu mistrza Włoch. Pierwszą część planu wykonali, pokonując ekipę Krzysztofa Piątka, teraz liczą na to, że Napoli przegra z Genoą. Byłby to rekord włoskiej ekstraklasy. Obecnie jest w posiadaniu trzech drużyn: Torino (sezon 1947/48), Fiorentina (1955/56) i Inter Mediolan (2006/07) zapewniły sobie mistrzostwo kraju na pięć kolejek przed końcem sezonu. Teraz Juventus może sięgnąć po tytuł na siedem rund przed zakończeniem rozgrywek. Na cztery dni przed ważnym meczem ćwierćfinałowym w Lidze Mistrzów z Ajaksem, trener Massimiliano Allegri nie brał pod uwagę, że przeciwko Milanowi może wystąpić Cristiano Ronaldo. Tym bardziej, że Portugalczyk cały czas dochodzi do pełnej sprawności po kontuzji, której doznał w spotkaniu reprezentacji. Miejsca w podstawowej jedenastce nie znaleźli również Blaise Matuidi, Miralem Pjanić oraz Giorgio Chiellini. W ekipie "Rossonerich" też zmiany, ale z konieczności. Bramkarz Donnarumma i rozgrywający Paqueta po ostatnich urazach musieli jeszcze pauzować. Trener Gennaro Gattuso nie zdecydował się również na ponowne wystawienie od początku Patricka Cutrone razem z Krzysztofem Piątkiem, choć w spotkaniu z Udinese we wtorek ich współpraca układała się całkiem nieźle, a Polak strzelił gola właśnie po podaniu Włocha. Mimo to, Piątek już w 2. minucie miał dobrą okazję, aby pokonać Wojciecha Szczęsnego. Po szybkiej kontrze i dośrodkowaniu Suso, jego strzał głową przeszedł obok słupka. Były napastnik Cracovii i Genoi dość łatwo uwolnił się spod opieki obrońców. W ogóle Milan zaczął spotkanie w Turynie bez żadnych kompleksów, sprawiając lepsze wrażenie i częściej dochodząc pod pole karne rywali. Juventus miał też pecha, bo Allegri musiał dokonać pierwszej zmiany jeszcze przed upływem dwóch kwadransów. Emre Can już w 9. minucie boleśnie odczuł skutki starcia z Kessiem, chwilę leżał na murawie i jeszcze trochę pograł, ale wkrótce został zmieniony przez Khedirę. Duże kontrowersje wzbudziła sytuacja z 35. minuty. Sędzia nie podyktował jednak karnego, choć goście domagali się tego za dotknięcie piłki ręką przez Aleksa Sandro. Wtedy do akcji wkroczył Piątek. Znowu. Polak wykorzystał przejęcie piłki przez Bakayoko tuż przed "szesnastką" i - nieobstawiony - pewnym strzałem po ziemi z kilkunastu metrów pokonał Szczęsnego. Obrona Juventusu została wyraźnie zaskoczona, ale Milan zasługiwał na tego gola. A dla Polaka to było już 21. trafienie w tym sezonie, dzięki czemu dogonił Quagliarellę w klasyfikacji najlepszych strzelców. Przypomnijmy też, że to już druga bramka naszego zawodnika w tym tygodniu. "Bianconeri" zaczęli poważniej zagrażać Milanowi dopiero pod koniec pierwszej części gry, a w zasadzie w jej doliczonym czasie. Najbliższy pokonania Pepe Reiny był Mario Mandżukić. To Milan zdawał się jednak mieć mecz pod kontrolą, mimo że Juventus grał wysokim pressingiem. A gdy już goście zbliżyli się do bramki rywali, to był bardzo groźnie. Znowu za sprawą... Piątka, a jakże. W 53. minucie Polak znalazł sobie kawałek miejsca w swoim stylu, dostał piłkę za polem karnym i nie namyślając się wiele, uderzył bez przyjęcia. Szczęsny miał wiele problemów, ale wykazał się refleksem. Wystarczyła jednak akcja Paulo Dybali, który sprytnie dał się sfaulować w polu karnym, a za chwilę pewnie wykorzystał jedenastkę, aby mistrzowie Włoch wrócili do gry. Co ciekawe, Argentyńczyk bardzo dobrze czuje się w spotkaniach z Milanem na Allianz Stadium, bo w każdym z czterech z nich trafiał do siatki. W odpowiedzi Calhanoglu chciał zaskoczyć Szczęsnego strzałem z rzutu wolnego, jednak piłka trafiła tylko w boczną siatkę. Piątek dał o sobie znać po raz kolejny w 70. minucie, tym razem po indywidualnej akcji. Wygrał starcie z Ruganim, ale za bardzo wypuścił piłkę i nie zdołał już zaskoczyć bramkarza gospodarzy. Całą złość z tego powodu wyładował na bandzie ustawionej za bramką Juve. W ostatnim kwadransie do groźniejszych ataków przeszli gracze z Turynu. Gdyby Alex Sandro nie chybił minimalnie po dośrodkowaniu Pjanicia z rzutu rożnego (79.), byłoby pewnie po meczu. Ale i tak mistrzowie w końcu dopięli swego. Wprowadzony niedługo wcześniej Kean znowu znalazł się tam, gdzie powinien i mocnym strzałem przy słupku pokonał Reinę. Dla 19-latka to trzeci gol w trzecim kolejnym meczu (w sumie piąty w tym sezonie w siedmiu spotkaniach). Milan rzucił się jeszcze do odrabiania strat, ale bez powodzenia, choć Gattuso postawił wszystko na jedną kartę, wprowadzając Cutrone za Calabrię. "Rossoneri" mogli spokojnie powalczyć o lepszy wynik, ale po raz kolejny górę wzięło doświadczenie Juventusu. Bez wątpienia, nowego-starego mistrza. Tylko kiedy? Juventus - AC Milan 2-1 (0-1) Bramki: 0-1 Piątek (40.), 1-1 Dybala (60., z karnego), 2-1 Kean (84.) Juventus: Szczęsny - De Sciglio, Bonucci, Rugani - Spinazzola (61. Pjanić), Emre Can (27. Khedira), Bentancur, Bernardeschi, Alex Sandro - Dybala (66. Kean), Mandżukić. Milan: Reina - Calabria (87. Cutrone), Musacchio, Romagnoli, Ricardo Rodriguez - Kessié, Bakayoko, Calhanoglu - Suso (76. Castillejo), Piątek, Borini. Remigiusz Półtorak