Co więcej, legendarny snajper Milanu - jedyny, który w 2007 roku zanotował niezwykłą serię dwóch goli w finale Ligi Mistrzów, jednego w Superpucharze Europy, dodając kolejne dwa w finale Klubowych Mistrzostw Świata - publicznie radzi największemu rywalowi Piątka do miejsca w składzie, Patrickowi Cutrone, aby nigdzie nie odchodził, ale czekał na swój moment. - Nigdzie nie ma lepiej niż w Milanie. Znam dobrze Patricka, wprowadzałem go do gry w kategoriach młodzieżowych. Powinien spokojnie poczekać, a Rino (Gattuso) pozwoli mu się rozwinąć. Nie zapominajmy o Cutrone - apeluje Inzaghi w rozmowie z "La Gazzetta dello Sport". To znamienne słowa, bo Krzysztof Piątek - jakkolwiek taranem wszedł do jedenastki Milanu - często jest zmieniany przez trenera w trakcie meczu. Gattuso chce w ten sposób dawać szanse także swojemu drugiemu napastnikowi, a Inzahgiemu wyraźnie jest on bliższy. Były napastnik Milanu podkreśla jednak, że Polak dopiero co przyszedł, a już znakomicie odnalazł się w drużynie. - Nie widzę za wielu podobieństw do mnie czy do Shevy, ale bardzo mi się podoba i gra naprawdę dobrze. W ogóle uważam, że takie porównania są niepotrzebne, bo powodują wielkie oczekiwania, które czasem są uciążliwe. Gdy ja przychodziłem do Milanu, słyszałem, że powinienem grać jak Van Basten. A to przecież absurd. Mam tylko nadzieję, że Piątek i Cutrone będą mogli kiedyś pochwalić się, że osiągnęli w Milanie tylko co ja i Sheva - mówi "Super Pippo". I przewiduje dużo lepsze czasy dla swojego byłego zespołu: - W futbolu, w życiu klubu są pewne cykle. Ten ostatni w wykonaniu Milanu nie był najlepszy, ale już się skończył. Najlepiej świadczą o tym transfery Piątka i Paquety - twierdzi Inzaghi. W środę 27 marca jest zaplanowane pierwsze spotkanie kibiców Milanu z Krzysztofem Piątkiem z cyklu Meet&Greet w Casa Milan Bistrot. RP Zobacz wyniki włoskiej Serie A