Szwed podpisał z Milanem sześciomiesięczną umowę, na mocy której ma zarabiać 3,5 mln euro (plus ewentualne bonusy), z opcją przedłużenia o kolejny rok. To już druga przygoda "Ibry" w drużynie "Rossonerich". Poprzednio występował w tym klubie w latach 2010-12, strzelając 56 goli w 85 meczach, pomagając mu zdobyć ostatnie mistrzostwo Włoch w 2011 roku. - Pamiętam, jak przybyłem w to miejsce wiele lat temu. To, co liczy się teraz to fakt, że wróciłem i jestem szczęśliwy - mówił 38-latek w rozmowie z mediami klubowymi, po wyjściu z samolotu na mediolańskim lotnisku. Zmierzającego na testy medyczne doświadczonego Szweda witały tłumy, które utrudniały przejazd samochodu, którym się poruszał. Ten widok nie może jednak dziwić. Szwed jest witany jak wybawiciel, który ma wyciągnąć Milan z kryzysu. - Zawsze powtarzałem, że to mój dom i w końcu znów w nim jestem. Grałem już w wielu klubach, ale powróciłem i to wszystko, co się teraz liczy - stwierdził "Ibra". Poproszony o przekazanie pierwszej wiadomości dla kibiców Milanu, powiedział: - W końcu jestem! Chcę zobaczyć fanów na San Siro i sprawić, by cały stadion znów skakał z radości. Mimo 38 wiosen na karku, Szwed wciąż imponuje formą. W minionym sezonie, w 29 meczach MLS zdobył 30 goli i zanotował siedem asyst. Ibrahimović będzie w Mediolanie rywalizował o miejsce na placu gry z Krzysztofem Piątkiem, który - ze względu na markę, popularność i wciąż ogromne umiejętności "Ibry" - wydaje się być na straconej pozycji. Polak i Szwed mogą jednak wspólnie tworzyć duet napastników. Ostateczna decyzja należy do trenera Stefano Pioliego, który w swoich planach musi uwzględnić także Rafalea Leao. TB Serie A - wyniki, terminarz, tabela, strzelcy