Jakie konkretne? Chodzi, zdaniem włoskich mediów, o przedłużenie kontraktu o trzy kolejne lata, czyli dość długo, znacznie więcej do powiedzenia w czasie kolejnego mercato i dużą podwyżkę, do poziomu 10-12 milionów euro. W tle ma być jednak przekonanie trenera, że nie ma już takiego zaufania w klubie, choć może nie u samego prezydenta. I tu jest problem. Dzisiaj wszystko jest więc możliwe. W ciągu niecałego miesiąca sytuacja zmieniła się całkowicie. Zaraz po tym, jak Juventus został wyeliminowany z Ligi Mistrzów - w której zwycięstwo było głównym celem na ten sezon - Allegri dostał zapewnienie, że zostaje, a nawet, że budowa nowej, jeszcze lepszej ekipy jest traktowana bardzo poważnie. Miało też dojść do spotkania z Agnellim, choć ten ostatni był zajęty w minionych tygodniach rozmowami nad nowym formatem Champions League (jako szef Europejskiego Stowarzyszenia Klubów, jest twarzą najbogatszych i głównym inspiratorem kontrowersyjnych zmian). Do rozmowy jednak nie doszło, także w czwartek, gdy już wiele na to wskazywało, bo atmosfera w Turynie - bez konkretnej decyzji - staje się coraz bardziej gęsta. W prasie wypływają natomiast nazwiska trenerów, którzy mogliby ewentualnie zastąpić Allegriego, gdyby ostatecznie pożegnał się na rok przed zakończeniem obecnego kontraktu i znalazł nową pracę w innym wielkim klubie. Od najbardziej pożądanych (Guardiola) do tych z rynku włoskiego (Conte, S. Inzaghi, Mihajlović). RP Zobacz wyniki włoskiej Serie A