Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Serie A Ponad siedem miesięcy czekał Milik na powrót do pierwszego składu Napoli, bo ostatni raz pojawił się w wyjściowej jedenastce we wrześniu w Lidze Mistrzów. Jeśli weźmiemy pod uwagę spotkania tylko w Serie A, ta przerwa była jeszcze dłuższa o ponad miesiąc. Można więc powiedzieć, że oczekiwanie, nie tylko ze strony polskiego napastnika, było ogromne. Dlaczego Maurizio Sarri zdecydował się w wystawienie Polaka od pierwszej minuty? Dries Mertens przeżywa w ostatnich tygodniach gorszy okres, to fakt, ale sam Milik też dawał trenerowi jasne sygnały, że zasługuje na jeszcze większe zaufanie. W spotkaniu z Milanem na San Siro w miniony weekend był nawet bliski pokonania Donnarummy i przesądzenia o zwycięstwie swojego zespołu, ale zabrakło mu trochę szczęścia. O tym jednak, że Milik czuje się coraz pewniej na murawie świadczyło choćby zagranie z 23. minuty, gdy lecącą w powietrzu piłkę ładnie zgrał piętą do Piotra Zielińskiego, wyróżniającego się w zespole wicemistrzów Włoch. Obydwaj nasi zawodnicy byli aktywni, brakowało jedynie skutecznego wykończenia akcji oraz postawienia kropki nad i. Tym bardziej, że Udinese przyjechało do Neapolu w trakcie jednego z największych kryzysów w ostatnich latach, mając na koncie dziewięć porażek z rzędu! Pierwszą dobrą okazję do strzelenia gola miał dla Napoli Marek Hamsik, ale jego uderzenie zza pola karnego w ekwilibrystyczny sposób obronił bramkarz gości. Chwilę później z dobrej strony pokazał się Zieliński. Jego rajd na prawym skrzydle zakończył się dokładnym podaniem do wbiegającego Insigne. Po raz kolejny Bizzarri był jednak ustawiony we właściwym miejscu i odbił piłkę na rzut rożny. Napoli miało przewagę, momentami nawet bardzo dużą, ale nie potrafiło udokumentować tego trafieniem do siatki. Po dwóch kwadransach Zieliński ponownie szukał szansy, aby zaskoczyć bramkarza gości, tym razem z daleka, choć jego strzał został zablokowany. Tuż przed przerwą goście sprawili ogromną niespodziankę - także przy pomocy mało zdecydowanej obrony Napoli - i wyszli na prowadzenie. Gola strzelił Junkto. Zanim jednak sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy, doliczając w sumie aż dziewięć (!) minut, Insigne wyrównał, wykorzystując asystę Zielińskiego. Po przerwie goście wcale nie zamierzali się bronić, ale zaatakowali jeszcze odważniej. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Ingelsson wykorzystał precyzyjne podanie Zampano i zaskoczył Reinę. Udinese po raz pierwszy w tym roku strzeliło w meczu ligowym dwa gole, wyraźnie łapiąc wiatr w żagle i mądrze się broniąc. Ale niezbyt długo. Za chwilę wyrównał Raul Albiol, który po rzucie rożnym wyskoczył najwyżej i pokonał Bizzarriego. Milik również cały czas szukał gola - próbując nawet strzałów z daleka - aż wreszcie szczęście się do niego uśmiechnęło. Polak znakomicie ustawił się w polu karnym i gdy w 69. minucie bramkarz odbił piłkę po mocnym strzale Callejona, Polakowi nie pozostawało nic innego jak skierować ja do pustej bramki z bardzo bliskiej odległości. Milik zszedł z boiska chwilę później, żegnany owacjami. Potem gości dobił jeszcze Tonelli, co oznacza 10. z rzędu porażkę Udinese. Zieliński po przerwie nie był już tak widoczny jak w pierwszej części gry. W najbliższą niedzielę podopiecznych Maurizio Sarriego czeka mecz na szczycie. Napoli jedzie do Turynu na mecz z Juventusem, który z Wojciechem Szczęsnym w składzie nieoczekiwanie stracił punkty w Crotone (1-1). Najwięcej Polaków jednocześnie pojawiło się w tej kolejce na stadionie w Genui, gdzie Sampdoria z Karolem Linettym, Dawidem Kownackim i Bartoszem Bereszyńskim (wszyscy grali od pierwszej minuty) wygrała z Bologną 1-0. Po godzinie gry Kownackiego zastąpił Zapata, strzelec gola. Linetty grał do 84. minuty. W innym spotkaniu ligi włoskiej stanęli naprzeciwko siebie Thiago Cionek (SPAL) i Paweł Jaroszyński (Chievo), zmieniony w 58. minucie. Tu z kolei padł remis 0-0, a na ostatnie 10 minut w zespole gości pojawił się jeszcze Mariusz Stępiński. W meczu Fiorentina - Lazio już w 7. minucie czerwoną kartkę zobaczył bramkarz gospodarzy Marco Sportiello, dlatego zastąpił go Bartłomiej Drągowski. Polak puścił jednak aż cztery gole, a gospodarze przegrali 3-4. Napoli - Udinese 4-2 (1-1) 0-1 Junkto (41.) 1-1 Insigne (45.+3) 1-2 Ingelsson (55.) 2-2 Albiol (64.) 3-2 Milik (70.) 4-2 Tonelli (75.) RP