"Stara Dama" była dotąd niepokonana w Serie A, ale w sześciu meczach zanotowała aż cztery remisy. Na dodatek w niedzielnym spotkaniu na boisku zabrakło Arkadiusza Milika - Polak, który strzelił 3 gole w ostatnich 6 meczach Juve, pauzował za czerwoną kartkę w ostatnim ligowym starciu, z Salernitaną. W składzie "Starej damy" na mecz z Monzą wciąż brakowało też bramkarza Wojciecha Szczęsnego, który po urazie mięsniowym zasiadł na ławce rezerwowych. Jeszcze gorzej sytuacja Juve wygląda w Lidze Mistrzów, w której po porażkach z PSG i Benficą na własnym stadionie zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Nic dziwnego, że nad trenerem Massimiliano Allegrim gromadzą się "czarne chmury". Gospodarze, klub byłego premiera Silvio Berlusconiego, zajmowali ostatnie miejsce w Serie A, ale przed tygodniem zdobyli pierwszy punkt, remisując 1-1 z Lecce. Spotkanie stało na słabym poziomie, a niewielką przewagę posiadali gospodarze. Miotał się osamotniony w ataku Juve Dusan Vlahović, ale był bezradny. W 40. minucie mecz nagle się ożywił, a czerwoną kartką sędzia ukarał Angela Di Marię! Argentyńczyk nie wytrzymał presji Armando Izzo i uderzył w brzuch obrońcę Monzy. Arbiter nie miał wątpliwości, a kłopoty Juve wyglądały na coraz poważniejsze. W 54 minucie na placu gry pojawił się Christian Gytkjaer, co okazało się pokerową zagrywką trenera Monzy Raffaelle Palladino. Były napastnik Lecha Poznań niemal od razu miał doskonałą okazję, ale Duńczyk główkował z kilku metrów nad bramką. Ale w 74. minucie Duńczyk wprawił w ekstazę kibiców na Stadio Brianteo. Gytkjaer świetnie wybiegł do zagrania na przedpole Perina, przyłożył nogę i piłka znalazła się w siatce Juventusu! Goście niemal od razu stanęli przed szansą na wyrównanie, ale Moise Kean główkował wprost w golkipera Monzy. W ostatnich minutach meczu "Stara dama" kompletnie była bezradna w ataku i sensacja stała się faktem. To pierwsze zwycięstwo beniaminka w sezonie, który przesunął się na 18.miejsce, i pierwsza porażka Juventusu.