W pierwszym meczu, przed dwoma miesiącami Piątek też nie trafił do siatki, a jego Milan zremisował bezbramkowo na Stadio Olimpico. Zanim jednak piłkarze wyszli na rewanż na San Siro, w Mediolanie doszło do incydentów z udziałem ultrasów Lazio, a szczególnie znanej ze skrajnych poglądów grupy "Irriducibili". Jej członkowie skandowali nazwisko Benito Mussoliniego i szybko zostali namierzeni przez siły porządkowe. Biorąc pod uwagę, że do stolicy Lombardii przyjechało 4000 kibiców z Rzymu, że Bakayoko, pomocnik Milanu, był już wcześniej wyzywany przez nich okrzykami rasistowskimi, że wreszcie ultrasi Lazio trzymają sztamę z fanami Interu zajmującymi trybunę Curva Nord, wszystko to zapowiadało gorącą atmosferę na wielu poziomach. Choć przede wszystkim na boisku. Trener Gennaro Gattuso po raz kolejny zdecydował się na wystawienie od początku jednego napastnika, Krzysztofa Piątka. Polak prowadzi w klasyfikacji najlepszych strzelców w Pucharze Włoch i jak zwykle w ostatnich tygodniach stanowił główną broń w ataku gospodarzy. Choć pilnowany od pierwszej minuty, nie miał klarownych okazji do strzelenia gola. Ogromny pech spotkał za to ekipę Lazio i pomocnika Milinkovicia-Savicia. Serb tak niefortunnie się poślizgnął, bez kontaktu z rywalem, że problemy najprawdopodobniej z kolanem uniemożliwiły mu dalszą grę. Został zmieniony już w 15. minucie. Pierwszą dobrą okazję dla Milanu miał Calabria, który kąśliwym strzałem zza pola karnego był blisko pokonania Strakoshy, ale albański bramkarz końcówkami palców wybił piłkę na rzut rożny. Chwilę potem jeszcze Suso próbował trafić do siatki zza "szesnastki", też bez powodzenia. Choć tak naprawdę to były nieliczne ciekawe zagrania na połowie Lazio, bo gospodarze nie zachwycali. A to, że nie stracili do przerwy dwóch goli zawdzięczają i szczęściu i Reinie. Tuż przed końcem pierwszej połowy Bastos minimalnie chybił, a hiszpański bramkarz brawurowo wygrał pojedynek z Correą. Dlatego Milan nadal był w grze. Podobnie jak po kolejnych atakach gości zaraz po przerwie. Precyzyjny strzał Lucasa z 25 metrów Reina znowu znakomicie obronił, a uderzenie Bastosa - tym razem głową - jeszcze raz minimalnie przeszło obok słupka. Generalnie pod bramką Milanu było gorąco. Lazio przeważało, gospodarze długo nie potrafili się odgryźć. Zrobił to dopiero Bakayoko, ale jego strzał został skontrowany na rzut rożny. Wtedy Lazio zadało cios. Po szybkiej kontrze Correa znalazł się sam na sam z bramkarzem i tym razem już go pokonał. Duże brawa za idealną asystę należą się również Immobile. Stracony gol nie podziałał szczególnie mobilizująco na gospodarzy. Gracze Simone Inzaghiego lepiej czuli się na boisku, grali swobodniej, wyprowadzali groźniejsze kontry. Piątek był niewidoczny, odcięty od podań nie mógł wiele zdziałać. Do siatki trafił wprawdzie Cutrone, ale był na spalonym. W 83. minucie znakomitą okazję zmarnował jeszcze Immobile, posyłając piłkę wysoko nad poprzeczką, a tuż przed końcem - napotykając na swej drodze znakomicie dysponowanego Reinę. Słaby Milan nie zasłużył na awans do finału Pucharu Włoch. Krzysztof Piątek tym razem mu nie pomógł. Jedyne pocieszenie - z ośmioma golami nadal prowadzi w klasyfikacji najlepszych strzelców. Milan - Lazio 0-1 (0-0) 0-1 Correa (58.) Milan: Reina - Musacchio, Caldara (65. Cutrone), Romagnoli - Calabria (40. Conti), Kessie, Bakayoko, Laxalt - Suso, Castillejo (57. Calhanoglu)- Piątek. Lazio: Strakosha - Luiz Felipe, Acerbi, Bastos - Romulo, Milinković-Savić (15. Parolo), Lucas Leiva, Luis Alberto (85. Badelj), Lulić - Correa (75. Caicedo) - Immobile. RP Zobacz wyniki Pucharu Włoch