Krzysztof Piątek stracił rywala do miejsca w składzie AC Milan, w osobie Patricka Cutrone. 21-latek od sierpnia jest piłkarzem Wolverhampton Wanderers, w którym od początku czuje się doskonale, ale ma swoje przemyślenia o polityce transferowej włoskich klubów, w tym właśnie "Rossonerich".
- Dam z siebie wszystko za "Wilki" - tymi słowami Cutrone, zaraz po przeprowadzce do Anglii, od razu miał rozkochać w sobie kibiców klubu z Molineux Stadium. Napastnik, z którym włoski futbol wiąże wielkie oczekiwania, na razie nie rozwinął swojego talentu na miarę oczekiwań. Wszyscy liczą, w tym on sam, że w Premier League wreszcie stanie się pierwszoplanową postacią i zrobi się o nim głośno.
Cutrone jest wychowankiem Milanu, ale klub z Mediolanu nie miał skrupułów i zdecydował się sprzedać piłkarza. Włoskie media informują, że kwota transferu wyniosła 18 milionów euro plus bonusy.
Początek w drużynie z Wanderers snajper z Włoch ma całkiem obiecujący. Wprawdzie w trzech z czterech meczów wchodził z ławki, łącznie rozegrał 113 minut, ale w tym czasie zdążył zaliczyć trzy asysty. Wszystkie w dwumeczu 3. rundy kwalifikacji do Ligi Europy z Pjunikiem Erywań. Teraz poprzeczka pójdzie w górę, bo rywalem "Wilków" o awans do fazy grupowej będzie Torino FC.
- Przeciwko "Bykom" będzie ciężko. Torino to dobry zespół, a istnieje między nami kilka podobieństw: fanatyczni fani, charakter, duma i poczucie przynależności - powiedział Cutrone w wywiadzie, którego udzielił "La Gazzetta dello Sport".
Najciekawsze w tej rozmowie jest jednak to, co włoski snajper myśli o opuszczeniu Milanu i generalnie tendencji klubów z Serie A. Oto, jak tłumaczy fakt, dlaczego w klubie z Lombardii został zastąpiony portugalskim napastnikiem, Rafaelem Leao.
- To zawsze ta sama historia: cudzoziemcy są od nas bardziej preferowani. Dla nas, dwudziestokilkulatków, jest to trudne, jednak w każdym razie chciałbym coś podkreślić: zawsze będę wdzięczny Milanowi za to, co mi dał - stwierdził Cutrone.
A jak ocenia pierwsze tygodnie w Anglii? - Znakomicie. Zostałem bardzo dobrze przyjęty. Znalazłem dom i już się do niego wprowadziłem, ponieważ nie lubiłem mieszkać w hotelu - powiedział.
Art