Przed pierwszym gwizdkiem żadna z drużyn nie zajmowała w tabeli miejsca premiowanego grą na arenie międzynarodowej. Bukmacherzy upatrywali faworyta w ekipie Lazio Rzym. To wymownie ukazuje regres, jaki w ostatnich miesiącach stał się udziałem broniącego tytułu SSC Napoli. Niespodziewanie w wyjściowej jedenastce mistrza Włoch pojawił się Piotr Zieliński. W ostatnich tygodniach z Półwyspu Apenińskiego napływały informacje wręcz o izolowaniu Polaka od reszty drużyny. Miał to być efekt narastających spekulacji na temat rychlej zmiany klubowych barw w wykonaniu zawodnika. Piotr Zieliński podjął decyzję ws. przyszłości. Wszystko jasne. Prezes Napoli potwierdza Gra Zielińskiego od pierwszej minuty była jednak podyktowana w dużej mierze kłopotami kadrowymi neapolitańczyków. Antyreklama futbolu w Rzymie. Fenomenalny gol... nie zmienił bezbramkowego rezultatu Pierwsza połowa tego spotkania okazała się spektakularną profanacją futbolu. Wystarczy odnotować, że widzowie nie obejrzeli choćby jednego celnego strzału. A i próby niecelne nie wywołały cienia emocji. Zaraz po zmianie stron do bramki gości efektowną przewrotką trafił Taty Castellanos. Nie zmieniło to jednak bezbramkowego rezultatu. Arbiter odgwizdał pozycję spaloną. Koszmarne wieści z Włoch. Zieliński w centrum konfliktu, media wieszczą koniec Jeśli ktoś uwierzył, że stanowiło to zwiastun widowiska w drugiej części gry, srogo się rozczarował. Gra ponownie toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. I ulegała gwałtownemu załamaniu w okolicach pola karnego obu zespołów. W 78. minucie w "szesnastce" Napoli upadł Gustav Isaksen. Błagalnie spojrzał w stronę rozjemcy. Ten jednak pozostał niewzruszony, o rzucie karnym nie było mowy. Pięć minut później losy spotkania rozstrzygnąć mógł Zieliński. Warunek był jeden - odrobina maestrii przy uderzeniu z rzutu wolnego. Skończyło się jednak na dobrych chęciach, deficyt precyzji był nie do przyjęcia. Chwilę później Polak został zdjęty z murawy.