Nie w taki sposób kibice Milanu wyobrażali sobie niedzielny wieczór. Ich ulubieńcy przegrali na wyjeździe z Torino FC 1:2 i spadli na trzecią lokatę w stawce Serie A. Prowadzi wciąż Napoli, a druga jest Atalanta. Całą tabelę można zobaczyć tutaj. Pierwszy kwadrans meczu przebiegł bardzo spokojnie, ale później zarysowała się przewaga podopiecznych Ivana Juricia. Pierwsze i jedyne ostrzeżenie wysłali oni mistrzom kraju w 19. minucie, kiedy to Pietro Pellegri mocno uderzył na bramkę, ale jego strzał został obroniony przez Cipriana Tatarusanu. Milan przegrał w Turynie. Nieudane odrabianie strat Następne uderzenia wylądowały już w siatce. W 35. minucie gospodarze wykorzystali rzut wolny. Valentino Lazaro dośrodkował piłkę wprost do Koffi Djidjiego, a ten zdobył gola głową. 120 sekund później było już 2:0. Świetnie w polu karnym odnalazł się Aleksiej Mirańczuk i doskonale trafił po długim słupku. W przerwie Stefano Pioli zdecydował się na aż trzy zmiany, chcąc wstrząsnąć zespołem. Nic dziwnego, bo jego zawodnicy nie mieli w tamtym momencie w statystykach choćby jednego celnego strzału. Na murawie zameldowali się Ante Rebić, Charles De Ketelaere i Sergino Dest. Ten ostatni oddał niezłe uderzenie, ale to grający w wyjściowym składzie Junior Messias zredukował część strat w 67. minucie. Brazylijczyk wykorzystał błąd Milinkovicia-Savicia. Serbski bramkarz niepotrzebnie wybiegł daleko do prostopadłego podania rywali, zostawiając za sobą pustą bramkę. W 85. minucie na boisku pojawił się Karol Linetty. Wraz z kolegami z drużyny musiał jedynie zadbać o to, by wynik już się nie zmienił. Udało się to. Mecz nie był zbyt atrakcyjny dla widza, ale Torino odniosło ważne zwycięstwo nad Milanem. Należy to docenić, tym bardziej że w drugiej połowie czerwoną kartkę obejrzał trener Jurić. Czytaj także: Gorąco w szatni Bayernu. Gwiazdor kipi ze złości?