W meczu wziął udział reprezentant Polski, Karol Świderski. Mimo że w poprzedniej kolejce był autorem jedynego gola w zwycięskim starciu z Sassuolo, tym razem usiadł na ławce rezerwowych Hellas Werona. Na murawie pojawił się w 58. minucie gry. Jego klubowy partner Paweł Dawidowicz pauzował za kartki. Kiedy "Świder" wszedł na boisko, jego zespół prowadził 1-0. I taki rezultat utrzymał się do końcowego gwizdka. Historia tego meczu toczyła się jednak dalej, ale nie miała już nic wspólnego ze sportową rywalizacją. Odrodzenie Arkadiusza Milika? Ważny gol w hicie Serie A [WIDEO] Trener Lecce atakuje piłkarza "z byka". Los agresora w zasadzie przesądzony Sfrustrowany porażką opiekun Lecce, Roberto D'Aversa, ruszył w kierunku Thomasa Henry'ego. Francuski napastnik, który został wprowadzony z ławki w 86. minucie i nieustannie toczył pyskówki z przeciwnikami, niczego się nie spodziewał. Po chwili został uderzony przez trenera rywali głową w okolice twarzy. Piłkarz najpierw upadł na murawę. Szybko jednak wstał i podążył za agresorem, nie szczędząc mu wulgarnych obelg. Zapłacił za to bezpośrednią czerwoną kartką, co eliminuje go z występu przynajmniej w najbliższej kolejce. Kary nie uniknie też zapewne D'Aversa. Przeprosił wprawdzie za incydent, ale jego tłumaczenia wyglądają pokrętnie. Nie pokrywają się z tym, co zarejestrowały kamery. - Nie wszedłem na boisko, żeby uderzyć głową Henry'ego, mimo że ostatnie 7-8 minut meczu było z jego strony ciągłą prowokacją. Chciałem tylko odsunąć na bok moich zawodników, by uniknęli zawieszenia przed meczem z Salernitaną. Mimo wszystko muszę przeprosić. Jestem trenerem i ojcem trójki dzieci. To było paskudne zdarzenie, ale nie było zaplanowane - oznajmił 48-letni szkoleniowiec. Oberwało się Piotrowi Zielińskiemu. Włosi bezlitośni. "Myślami już tam" Po skandalu na Via del Mare w mediach społecznościowych ukazał się oficjalny komunikat Lecce. "US Lecce, odnosząc się do epizodu z udziałem trenera D'Aversy i zawodnika Henry’ego, biorąc pod uwagę napiętą sytuację i poziom nerwowości w ostatniej fazie meczu, stanowczo potępia gest swojego trenera, uznając go za sprzeczny z zasadami i wartościami sportu" - czytamy w oświadczeniu. Włoskie media uważają, że opiekun Lecce straci lada dzień pracę. Powodem ma być nie tylko karygodny występek z niedzieli, ale również fatalne wyniki sportowe - skutkujące ledwie punktem przewagi nad strefą spadkową. Spekuluje się, że następcą D'Aversy zostanie Leonardo Semplici. 56-letni szkoleniowiec prowadził ostatnio Spezię. Bez zajęcia pozostaje od 30 czerwca ubiegłego roku.