SSC Napoli gra w tym sezonie znakomicie i chyba tylko kataklizm mógłby sprawić, że pod Wezuwiuszem nie będą świętować mistrzostwa Włoch. Jednak porażka w poprzedniej kolejce z Lazio Rzym 0:1 była sygnałem, że z otwieraniem szampanów należy poczekać i wykonać jeszcze sporo pracy w kolejnych meczach. W tym także w starciu z ekipą z Bergamo. Napoli - Atalanta: Duża przewaga gospodarzy W pierwszej połowie, choć obie drużyny znane są z ofensywnej gry, kibice nie oglądali bramek. Atalanta nie zdołała oddać nawet celnego strzału na bramkę gospodarzy, natomiast "Partenopeim" brakowało zdecydowania. Choć tworzyli sobie sporo szans, to jednak żadna z nich nie była na tyle klarowna, by zakończyć się golem. Czy to uderzenia Victora Osimhena, czy akcje, które przeprowadzał Chwicza Kwaracchelia, nie przełożyły się na zdobycze bramkowe. Gracze Napoli sprawiali wrażenie, jakby chcieli nie tylko pokonać bramkarza, ale na dodatek zrobić to w sposób efektowny i nietuzinkowy. W 42. minucie bardzo dobrze uderzył Matteo Politano, ale tym razem na posterunku był Juan Musso, który popisał się efektowną interwencją i uratował swoją drużynę przed utratą bramki. Oba zespoły zeszły do szatni przy stanie 0:0, z którego zdecydowanie bardziej mogli cieszyć się goście. Czytaj także: Wygryzie Szczęsnego z bramki reprezentacji? Kapitalna bramka Kwaracchelii Tuż po zmianie stron kapitalne uderzenie przewrotką zaprezentował Osimhen, ale znów Musso był na posterunku i bez kłopotów złapał futbolówkę. Był to jednak znak, że Napoli zaczyna się rozpędzać i nie zamierza po raz drugi z rzędu tracić punktów na ligowych boiskach. Jep Gambardella, główny bohater filmu Paolo Sorrentino "Wielkie piękno" mówił: "Nie chciałem być tylko gościem na przyjęciach, chciałem mieć moc, która pozwoli mi je także zniszczyć". Wydaje się, że Kwaracchelia jest fanem związanego bardzo mocno z Neapolem reżysera, bo Gruzin kompletnie "zniszczył" defensywę Atalanty w 60. minucie. Kilkoma zwodami zmylił trzech obrońców i uderzeniem z pola karnego nie dał szans bramkarzowi gości, zdobywając pierwszą bramkę dla gospodarzy. Było to trafienie wielkiej urody, jedno z tych, z powodu których nazywa się go "Kwaradoną"! W 65. minucie z boiska zszedł Piotr Zieliński, który w drugiej połowie nie był już tak widoczny, jak w pierwszych 45 minutach, a na dodatek przed Napoli mecz Ligi Mistrzów z Eintrachtem Frankfurt. Już bez Polaka gospodarze zdobyli drugą bramkę. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w 77. minucie najwyżej w polu karnym wyskoczył Amir Rrahmani i podwyższył prowadzenie zespołu prowadzonego przez Luciano Spallettiego. W końcówce w końcu obudzili się gracze z Bergamo, którzy oddali dwa pierwsze celne strzały na bramkę. To jednak było za mało, żeby zdobyć chociażby honorowego gola i ostatecznie przegrali to spotkanie 0:2. To nie był najlepszy występ Atalanty, która momentami była bezradna, co nie wróży najlepiej w kontekście walki tej drużyny o miejsce dające szansę występów w europejskich pucharach.