Bartosz Bereszyński nie mógł wymarzyć sobie bardziej wyjątkowego premierowego meczu w kadrze SSC Napoli. Lider Serie A przyjechał na stadion Sampdorii - jego byłego klubu, by zdobyć kolejne trzy punkty przed hitowym meczem z Juventusem. Nowy obrońca "Azzurrich" mógł jednak oglądać grę swoich byłych i nowych kolegów z szatni tylko z ławki rezerwowych - podobnie jak Piotr Zieliński. Mecz poprzedziła minuta ciszy, którą uczczony został zmarły Gianluca Vialli. Po przejmującym milczeniu trybuny szybko jednak ryknęły z przypływu emocji - głównie tych negatywnych. Sampdoria - Napoli. Politano zmarnował rzut karny Sędzia bowiem już w szóstej minucie podyktował rzut karny dla przyjezdnych. Do piłki podszedł Matteo Politano, który... trafił w słupek. 13 minut później było już jednak 0:1. Bramkę zdobył Victor Osimhen, a asystą popisał się Mario Rui. W 39. minucie strzelec gola popisał się błyskotliwym rajdem, który przerwał mu wślizgiem Tomas Rincon. Sędzia był bezwzględny dla Wenezuelczyka i pokazał mu bezpośrednią czerwoną kartkę. Po upływie godziny gry na boisku zameldował się Piotr Zieliński, zmieniając Matteo Politano. Później goście zdołali zadać rywalom ostateczny cios. W 82. minucie sędzia znów odgwizdał rzut karny dla Napoli, który wykorzystał Eljif Elmas, ustalając wynik spotkania.