"Zdecydowaliśmy, że mecz Bologna - Milan nie powinien się odbyć. Chciałem podjąć tę decyzję właśnie dlatego, że w tym momencie musimy poświęcić całą energię miasta i wielu organów ścigania, aby uporały się z konsekwencjami powodzi. Ponadto stadion w Bolonii znajduje się na obszarze najbardziej dotkniętym klęską. W takich chwilach nie myślimy o futbolu" - to fragment oświadczenia burmistrza miasta Matteo Lepore. Spotkanie miało się rozpocząć w sobotę o godz. 18:00. Ekipa z Mediolanu nalegała na jego rozegranie, nawet bez udziału publiczności. Podobne zdanie wyrażały władze Serie A. Środki perswazji nie na wiele się jednak zdały. Pojawił się pomysł gry na neutralnym terenie, ale i ta opcja nie doczeka się realizacji. Włosi przejechali się po Urbańskim, polski diament zrównany z ziemią. "Zdenerwowany i apatyczny" Skorupski i Urbański mają wolny weekend. Mecz z Milanem w przyszłym roku Na Stadio Renato Dall'Ara spodziewano się ok. 35 000 widzów. Znalezienie w błyskawicznym tempie zastępczego obiektu i zadośćuczynienie wymogom organizacyjnym okazało się niemożliwe. Nikt nie był skłonny podjąć takiego ryzyka. - Moim zdaniem decyzja o przełożeniu meczu jest niezrozumiała - cedził przez zęby wściekły prezes mediolańskiego klubu Paolo Scaroni, cytowany przez agencję ANSA. Włoskie media donoszą, że spotkanie nie zostanie rozegrane w tym roku. Nie pozwala na to napięty terminarz. Realny termin to luty lub kwiecień przyszłego roku. Zawodnikami zespołu z Bolonii pozostają dwaj reprezentanci Polski - Łukasz Skorupski i Kacper Urbański. W tabeli Serie A ich drużyna plasuje się obecnie na 12. miejscu z 10 pkt straty do zasiadającego na szczycie Napoli. Milan jest czwarty i traci do lidera pięć "oczek". Zalewski pod ostrzałem. Swoje trzy grosze wtrącił Boniek, dosadna opinia