Trener Napoli dał Milikowi trochę odpocząć w weekend. W meczu z Sassuolo Polak pojawił się na boisku dopiero po godzinie gry, ale dzisiaj w Salzburgu będzie inaczej. Napastnik, który od wielu tygodni przeżywa bodaj najlepszy czas w Neapolu - a w ubiegły czwartek, w pierwszym meczu z Austriakami, nie tylko strzelił gola, ale też był jednym z najlepszych na boisku - zacznie spotkanie od pierwszej minuty. Ancelotti nie żałuje mu pochwał. - Arek doszedł do takiego poziomu, że jest w stanie strzelać w sezonie nawet trzydzieści goli. Potrzebuje tylko zaufania, które właśnie mu dajemy. A on potrafi to wykorzystać - mówi trener. Przypomnijmy, że Milik ma na koncie w tym sezonie już szesnaście goli, o dwa więcej niż w poprzednich dwóch latach... łącznie. Po ostatnich wyczynach Polaka Włosi piszą dzisiaj o nim, że "jest asem w rękawie" Napoli i może poprowadzić swoją drużynę nawet do finału Ligi Europy w Baku. Dokładnie trzydzieści lat po ostatnim triumfie na arenie europejskiej, jeszcze z Maradoną w składzie, to byłoby coś naprawdę dużego. Choć droga do Azerbejdżanu jest jeszcze kręta. RP Liga Europejska: wyniki, terminarz Wszystko, co najważniejsze o włoskiej Serie A