Naprzeciw siebie stanęły dwa zespoły, które w tym sezonie nie zaznały zwycięstwa. Nie było jednak problemu ze wskazaniem faworyta. Każdy inny wynik niż wygrana Romy należałoby uznać przynajmniej za niespodziankę. W trzech wcześniejszych kolejkach Empoli poniosło bowiem komplet porażek i pozostawało jedyną drużyną bez punktu. Tym razem rzymian mieli powstrzymać m.in. dwaj polscy defensorzy - Bartosz Bereszyński i Sebastian Walukiewicz. Ten pierwszy został ustawiony po prawej stronie bloku obronnego, ten drugi w roli stopera. Arkadiusz Milik zachwycił Włochów. "Udowodnił, że nie brakuje alternatyw w ataku" Spektakularna kanonada w Rzymie. Walukiewicz i Bereszyński na kolanach Efekt? Katastrofalny. Walukiewicz już w pierwszej minucie sprokurował rzut karny, zagrywając w "szesnastce" piłkę ręką. Gospodarze wykorzystali szansę, a potem... zdobyli sześć kolejnych bramek, wygrywając ostatecznie 7-0 (3-0). Walukiewicz na drugą połowę już nie wyszedł, Bereszyński cierpiał na murawie przez półtorej godziny. W zespole zwycięzców Nicola Zalewski obejrzał cały mecz z ławki rezerwowych. Reprezentant Polski dopiął swego. Jest nowy klub. Fernando Santos będzie zadowolony Empoli zamyka tabelę Serie A, już teraz pozostając głównym kandydatem do spadku. Dla Romy był to dopiero pierwszy triumf w obecnym sezonie. We wcześniejszych potyczkach ekipa Jose Mourinho ugrała ledwie punkt.