Ze wszystkich państw leżących na kontynencie europejskim Włochy zostały najbardziej dotknięte epidemią koronawirusa. Na Półwyspie Apenińskim do tej pory odnotowano niemal 100 tysięcy zakażeń, a wirus zabił już powyżej 10 tysięcy osób. W statystyce ofiar śmiertelnych nie ma kraju bardziej dotkniętego niż Italia. Epicentrum wirusa jest Lombardia, skąd COVID-19 prawdopodobnie rozprzestrzenił się nie tylko na cały region, ale znaczną część północnych Włoch, paraliżując życie mieszkańców i świat sportu. Wyniki badań na obecność wirusa wielu zawodników Serie A są pozytywne, a wśród nich jest również Bartosz Bereszyński. O tym jak bardzo zmieniło się życie we Włoszech i czy jest jeszcze możliwość dokończenia sezonu opowiedział Interii włoski profesor mieszkający w epicentrum zarazy - w Bergamo - Marco Cimmino.Przemysław Augustyn, Interia: Bergamo jest obecnie jednym z miast, które najbardziej dotknęła epidemia koronawirusa. Życie codziennie mieszkańców musiało ulegnąć całkowitej zmianie. Prof. Marco Cimmino, włoski profesor, historyk i dziennikarz: To prawda, powiedziałbym nawet, że jest to obszar najbardziej dotknięty epidemią na świecie w tym momencie, mając na uwadze raporty ofiar i zarażeń w zestawieniu z powierzchnią i populacją. Musieliśmy całkowicie zmienić nasze życie. Na początku mieliśmy do czynienia między innymi z pewnymi błędami, których radziłbym Wam unikać w pierwszych dniach epidemii, tyczyły się one ludności, jak i polityków. Jak Włosi obecnie radzą sobie z koronawirusem, stosują się do zaleceń i zakazów rządowych? - Tak, w ostatnim czasie Włosi zrozumieli skalę problemu i według mnie początkowo wystąpił problem z komunikacją ze strony władz państwa i miast. Nie oszacowali oni zagrożenia i mówili, że ważne jest to, aby nadal prowadzić własny styl życia. Wówczas nie dochodziło do sporej liczby zakażeń, więc była to rzecz, która dotykała niewielu, głównie osób starszych. Kiedy problem zaczął narastać, zmieniły się również komunikaty ze strony rządu. Przesłanie zostało całkowicie zmienione i rzeczywiście nastąpił wzrost ograniczeń i zakazów, ale również był on bardziej powszechny w obiegu informacji, a ludzie szybko to zrozumieli. Chciałbym powiedzieć jedną rzecz. Pochodzę z Bergamo, miejsca, które jest podobne do Szwajcarii. Problem polega na tym, że Włochy podzielone są na dwie części. Południe Italii to obszar śródziemnomorski, natomiast północ to część środkowoeuropejska. Reakcja Bergamo na zagrożenie była bardzo złożona, ale powiedziałbym, że ludzie postępowali zgodnie z zaleceniami. W tym momencie Bergamo, Mediolan, Trydent czy Werona to miasta całkowicie opustoszałe. Bardzo niebezpieczną sytuacją stanowiłoby dotarcie epidemii na południe kraju, gdzie struktury sanitarne są zupełnie inne niż na północy i również o wiele mniej wydajne. Chcę jednak dodać, że pomimo wszystko, na przykład mieszkańcy Rzymu, który nie jest miastem północy zareagowali podobnie. Myślę, że obecnie Włosi zrozumieli powagę sytuacji i są bardzo zdyscyplinowali. Uważa Pan, że Włosi nie zareagowali jednak na czas? Jak powiedział burmistrz Bergamo, spotkanie Champions League pomiędzy Atalantą a Valencią, pomimo tego, że formalnie nie było wtedy jeszcze ani jednej zakażonej osoby we Włoszech, było "bombą biologiczną". - Też się nad tym zastanawiamy. Pewne jest to, że w kluczowym momencie rozwoju wirusa, odbyło się spotkanie Champions League, na które - jak wiadomo - pojechało aż 40 tysięcy mieszkańców Bergamo i to prawdopodobnie wpłynęło na rozwój epidemii. Nie był to jednak jedyny powód. Musimy mieć świadomość, że wiele osób udało się oglądać mecz w barze, a po zwycięstwie wyszli świętować wspólnie. Było to bardzo ważne spotkanie, dlatego nie chodzi jedynie o samo wydarzenie na San Siro, ale ogólny kontekst sytuacji, który możemy określić jako "bombę biologiczną". Innym problemem jest to, że dwa główne ogniska epidemii w Bergamo, które znajdują się w Val Seriana (nazwa doliny przyp. red.), nie zostały natychmiast całkowicie odizolowane, pomimo apelów burmistrza i faktu, że sytuacja tam była bardzo poważna ze względu na liczbę infekcji. Obszar pozostał "otwarty" 72 godziny dłużej niż powinien i nigdy nie został odizolowany w 100 procentach, ponieważ jest to kluczowy obszar przemysłowy. Możemy zatem stwierdzić, że potencjalne szkody ekonomiczne wydawały się być groźniejszymi od sytuacji klinicznej, co okazało się błędem. Obszar ten był źródłem wielu spotkań. Chcę jeszcze powiedzieć, że dopiero teraz zaczyna się pojawiać bardziej prawdopodobna liczba zgonów, choć prawdziwa liczba może być cztery razy większa. Jest coraz więcej osób, które umierają w domu, a nie są one podawane w komunikatach rządowych. Może to przypominać wybór z czasów wojny, że leczone będą osoby, których szanse na powrót do zdrowia są większe. Z tego powodu liczby są bardzo niepokojące. W jednym z pańskich artykułów możemy przeczytać, że "politycy powinni być zawsze o krok przed ludźmi". Czy w tym ujęciu może to oznaczać, że ich działania były spóźnione? - Nie wiem czy politycy spóźnili się z decyzjami, czy po prostu woleli podejmować te, które potem okazały się błędne. Na początku mówili oni, że wszystko może być otwarte i nie ma sensu zatrzymywania gospodarki, więc bali się skutków takich działań. Wiem, jakie jest stanowisko rządu polskiego w stosunku do Unii Europejskiej. Jeżeli mogę to chciałbym zaapelować, abyśmy teraz myśleli jako wspólnota narodowa i nie bali się negatywnych skutków ekonomicznych w dłuższym okresie. Najważniejsze jest natychmiastowe działanie w walce z wirusem i mam wrażenie, że nasi politycy tego nie zrozumieli. Problemem było również zbyt ideologiczne podchodzenie do kwestii zamykania granic. <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/liga-mistrzow/news-atalanta-valencia-giorgio-gori-burmistrz-bergamo-ten-mecz-to,nId,4402195" target="_blank">Mecz Atalanty w Lidze Mistrzów był "bombą biologiczną"?</a>Niedawno w internecie udostępniono wiele dramatycznych nagrań z Bergamo. Jak miasto poradziło sobie z tymi wydarzeniami? - W pewnym sensie Bergamo jest przykładem granicznym. Z jednej strony jest to miasto bogate, mające wiele punktów świadczących usługi czy duży szpital. Problem leży po stronie infrastruktury. Mogę to porównać do wybuchu epidemii w Krakowie, a analogicznej sytuacji w mniejszej miejscowości przy granicy z Ukrainą, gdzie nie ma tylu usług czy tysiąca miejsc intensywnej terapii, co prowadzi do katastrofy. A ta dotknęła Bergamo, jesteśmy na skraju wytrzymałości. Na zakończenie pytanie z nieco innej dziedziny. Wszyscy mamy świadomość, że sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie i czy obecnie jest sens planowania potencjalnej daty powrotu np. rozgrywek piłkarskich? - Ten sezon jest już skończony. Sądzę, że nie tylko przez sytuację we Włoszech, ale również w Niemczech, Hiszpanii czy Francji, które odczuwają skutki epidemii z kilkutygodniowym opóźnieniem względem Italii. Punkt kulminacyjny tego kryzysu jest dopiero przed nami i nawet jeżeli ligi zaczną grać latem, to uważam, że nie będą w stanie dograć do końca np. rozgrywek Ligi Mistrzów, a choćby dla Atalanty byłaby to historyczna szansa. Nawet igrzyska olimpijskie zostały przesunięte na przyszły rok. Rozgrywanie meczów z publicznością nadal byłoby "bombą biologiczną", również jak spotkania rozgrywane bez kibiców, zważając na to jak wielu piłkarzy zostało przebadanych z wynikiem pozytywnym. Ja gram w tenisa, więc jest to sport całkowicie bezkontaktowy, a i tak mój klub został zamknięty przynajmniej do lipca. Jeżeli założymy jednak, że piłkarze wrócą do grania, to pozostaje problem praw telewizyjnych. Przykładowo we Włoszech mecze Champions League transmitowane są w systemie PPV. Trzeba sobie zadać pytanie czy transmisje nie powinny być odkodowane, bo w innym przypadku, ze względu na mecze bez udziału publiczności, kibice nie mogliby oglądać meczów swojej drużyny. Trudno również przewidzieć, kiedy gracze mogliby wrócić do grania. Charakterystyczną cechą tego wirusa jest jego agresywność. Ostatnio Atalanta podała, że zarażony jest bramkarz drużyny - Marco Sportiello, a podejrzenie zakażenia miał nawet szef Protezione Civile (Obrona Cywilna - włoski organ rządowy zajmujący się m.in. działaniem w sytuacji kryzysowej, obecnie podaje on wszelkie szczegóły dotyczące koronawirusa, podczas konferencji prasowej organizowanej codziennie ok. g. 18 przyp. red.), który chodził w specjalnej masce. Sam bardzo tęsknię za sportem, ale sądzę, że tylko zatrzymanie wszystkich rozgrywek ma teraz sens. <a href="https://sport.interia.pl/serie-a" target="_blank">Zobacz więcej informacji o Serie A</a>Rozmawiał: Przemysław Augustyn