W 42. minucie z rzutu wolnego strzał na bramkę Napoli oddał Juan Cuadrado. Piłkę zablokował Dries Mertens, a ta po zamieszaniu w polu karnym została wybita na rzut rożny. Sędzia Simone Sozza wstrzymał wznowienie gry, gdyż istniało podejrzenie, że Mertens zablokował strzał ręką i ocenić to zajście musieli arbitrzy VAR. Po krótkiej przerwie sędzia dał znak, że do przewinienia nie doszło i Juventus mógł wykonywać rzut rożny. Sytuacja ta z pewnością jest ciekawa, gdyż na powtórkach widzimy, że Dries Mertens ma rozłożoną nienaturalnie rękę w bok. Gdy widzi on lecącą piłkę, zaczyna chować rękę i w końcowej fazie jest ona ułożona dość blisko ciała. W tym momencie piłka trafiła zawodnika Napoli i niestety, ale nie do końca wiadomo dokładnie, w którą część ciała. Zaprezentowana została jedna powtórka, w której trudno stwierdzić, czy piłka odbiła się od głowy, czy też od ręki gracza. Gdyby jednak była to ręka, to kluczowe byłoby ustalenie jej położenia i stwierdzenie, czy poszerzała w nienaturalny sposób obrys zawodnika. Jeżeli tak, wówczas sędziowie powinni podyktować rzut karny i ukarać Mertensa żółtą kartką, za zablokowanie strzału ręką. Niestety powtórka nie jest jednoznaczna, więc nie można na jej podstawie ustalić prawidłowości decyzji. Serie A. Karny dla Napoli? Do zdecydowanie większej kontrowersji doszło w 83. minucie, gdy na tablicy wyników był remis 1-1. Po drobnym zamieszaniu w polu karnym Juventusu na murawę upadł Giovanni Di Lorenzo, sugerując że był faulowany. Sędzia Simone Sozza będąc blisko ustawionym, dał jasny sygnał że nie doszło do przewinienia i pozwolił gospodarzom wyprowadzić kontratak. W najbliższej przerwie arbiter wstrzymał wznowienie gry, gdyż sędziowie VAR musieli przeanalizować całe zajście. Na powtórkach widzimy, że Di Lorenzo chciał podać piłkę do Piotra Zielińskiego, lecz została ona zablokowana przez Matthijsa de Ligta. Futolówka zmierzała z powrotem pod nogi Di Lorenzo i w momencie, gdy Włoch przejmował nad nią kontrolę, został zaatakowany przez stopera Juventusu. Sędzia spotkania uznał, że de Ligt zagrał piłkę, a zatem nie zdecydował się na odgwizdanie "jedenastki". CZYTAJ TAKŻE: Juventus Turyn szuka ... niezadowolonych graczy Na kilku zbliżeniach widzimy, że Matthijs de Ligt faktycznie trafia w piłkę, lecz przed tym, najpierw trąca nogę swojego rywala. Nie ma zatem wątpliwości, że przed zagraniem futbolówki, obrońca Juventusu kopie swojego przeciwnika. Dlaczego w związku z tym sędziwie VAR nie przywołali swojego kolegi do monitora, aby ten skorygował swoją decyzję? Moim zdaniem arbitrzy nie uznali tego za czarno-białą sytuację, a co za tym idzie za oczywisty błąd. Zgodnie z zasadami, aby podjąć interwencję sędziowie muszą mieć ewidentny dowód, który pozwoli zmienić pierwotną decyzję. Z jednej strony widzimy kontakt pomiędzy zawodnikami, jednak z drugiej zwróćmy uwagę, że Di Lorenzo, który nie był w pełnym posiadaniu piłki, po prostu liczył na rzut karny i to było jego celem. W końcu to kopnięcie nie było wcale takie moce. Z pewnością jest to kontrowersja, w której znajdziemy przesłanki za rzutem karnym i jego brakiem. Osobiście jest mi jednak bliżej do odgwizdania "jedenastki", choć zdania pewnie będą podzielone. Niestety w Serie A takie sytuacje się niekiedy zdarzają i trudno przyjąć jedną wspólną linię obrony dla arbitra. Być może już niedługo szef włoskich sędziów Gianluca Rocchi publicznie wypowie się o tej sytuacji i stwierdzi, jak widzieli to arbitrzy. Niedawno informowaliśmy o rewolucji, jaka ma wydarzyć się we włoskiej piłce. To właśnie Rocchi zapowiedział, że decyzje arbitrów muszą być transparentne, a zatem trzeba wierzyć, że i w tej sprawie zabierze głos.