Krzysztof Piątek jest w trudnym momencie swojej kariery. Obecnie jest podstawowym napastnikiem 16. w tabeli Serie A Salernitany, którą niedawno objął Paulo Sousa. Na gola czeka już jednak aż dwanaście kolejek - po raz ostatni pokonał bramkarza rywali 5 listopada zeszłego roku. Jego pudło z meczu z Monzą obiegło piłkarski Internet. - Mam nadzieję, że jeszcze się odbuduje, choć będzie to bardzo trudne. Krzysiek miał w ostatnich meczach swoje szanse i nie może powiedzieć, że mu drużyna nie wypracowała sytuacji. To on je marnował. Trudny moment i obawiam się, że jeśli Piątek szybko się nie przełamie, to może mieć kłopot i to taki większy - powiedział "Faktowi" Marek Koźmiński, były reprezentant Polski, wiceprezes PZPN-u za kadencji Zbigniewa Bońka. Koźmiński stanowczo o Piątku: "To mogło być zbyt wysoko na jego umiejętności" Polscy kibice z rozrzewnieniem mogą wspominać sezon 2018/19, kiedy Piątek pojawił się na futbolowych salonach. W pierwszym roku w Italii strzelił dla Genoi i Milanu 30 goli w 42 spotkaniach. Później było jednak tylko gorzej, ma za sobą niezbyt udane etapy w Hercie i Fiorentinie. W momencie jego najwyższej formy część fanów apelowała nawet, by Jerzy Brzęczek posadził w reprezentacji na ławce rezerwowych Roberta Lewandowskiego. Z obecnej perspektywy te głosy wydają się być niepoważne. - Mówiło się, że Lewandowski nie jest już w kadrze najważniejszy, bo teraz jest Piątek. Z całym szacunkiem, ale wystarczy zobaczyć ich obu na treningu, bo dopiero wtedy pewne rzeczy widać. Mecz czasem je przykrywa. Robert jest z innej planety. Ja myślę, że Krzysztof został w pewnym momencie oceniony bardzo pozytywnie, nad wyraz w stosunku do jego realnych możliwości. Być może to się za nim ciągnie. Być może to, czego od niego oczekujemy, jest poza jego zasięgiem - dodał Koźmiński. 52-latek wyraził nadzieję, że Piątek jeszcze się odblokuje. Porównał go do Filippo Inzaghiego. - Trafiał do siatki kostką, kolanem, a nawet biodrem. Miejmy nadzieję, że się rozstrzela. On potrzebuje goli, zawsze będzie żył tylko z nich. Miał sezon konia na początku swojej przygody w Serie A. Nie chcę, aby to zabrzmiało tak, jakbym chciał sprowadzić go na ziemię, ale być może to było za wysoko, jak na jego umiejętności - zakończył.