Po pojedynku Polaków zdecydowanie bardziej zadowolony może być Dawidowicz. Co prawda wszedł jako rezerwowy i zagrał niespełna pół godziny, ale dzięki wygranej ekipa z Werony złapała kontakt z drużynami znajdującymi się na bezpiecznych pozycjach. Na ławce spotkanie zaczął także Piątek, ale na boisku pojawił się w 56. minucie, gdy jego zespół musiał już odrabiać straty. Gospodarze prowadzili bowiem od 31. minuty po bramce Cyrila Ngonge i tej wygranej nie dali sobie już wydrzeć. Choć Salernitana była blisko wyrównania, ale w samej końcówce Piątek przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Piątek bez bramki od listopada Piątek nie mógł być zadowolony ze swojej zmiany, bo do ofensywny wniósł niewiele. Statystyczny portal WhoScored ocenił jego występ na 6.1, czyli niemal najsłabiej w zespole. Z kolei Dawidowicz otrzymał 6.4. Dla Piątka było to kolejne spotkanie bez zdobytej bramki. Początek w Salernitanie miał nie najgorszy (trzy bramki w dziewięciu spotkaniach), ale od tamtego czasu kompletnie się zaciął. Ostatniego gola zdobył na początku listopada, a później zaliczył tylko dwie asysty. Z kolei Dawidowicz wrócił do gry po urazie, ale wcześniej na brak szans w Hellasie nie mógł narzekać. Obaj zawodnicy zapewne znajdują się w kręgu zainteresowań nowego szkoleniowca reprezentacji Polski Fernando Santosa. Wobec problemów w obronie Dawidowicz ma szasnę otrzymać powołanie, ale w trudniejsze sytuacji wydaje się być Piątek. Rywalizacja w ofensywie jest jednak trochę większa, tymczasem blisko 28-letni napastnik wydaje się być daleki od swojej optymalnej formy. Zanim jednak zawodnicy rozjadą się na zgrupowania reprezentacji, to czeka ich jeszcze kilka meczów ligowych. W Salernitanie zaczyna się robić nerwowo (trzy punkty w ostatnich pięciu spotkaniach), tymczasem Hellas ostatnio punktuje najlepiej z wszystkich zespołów z dołu tabeli (osiem punktów w pięciu meczach). PJ