Dariusz Wołowski, Interia: Żadna liga w Europie nie daje tylu piłkarzy do reprezentacji Polski co włoska Serie A. W barażu o mundial w Katarze przeciw Szwecji w podstawowym składzie grali Szczęsny, Bereszyński, Glik, Zieliński, a Skorupski, Reca, Żurkowski i Piątek byli na ławce. Piotr Czachowski (45 meczów w reprezentacji Polski): Kiedy ja grałem w Udinese było inaczej, ale mija już od tamtej pory 30 lat. Dziś Italia jest najmodniejszym kierunkiem dla polskich piłkarzy, to dla mnie dodatkowy argument, by się tą ligą pasjonować. Tak wielka piłkarska nacja jak Włosi znalazła się ostatnio na emocjonalnej huśtawce. Porażka w barażu o mundial w Rosji, potem triumf w Euro 2020 po zwycięstwie w finale nad Anglią na Wembley, wreszcie katastrofa w walce o Katar. Mecz barażowy z Macedonią Płn był chyba najdziwniejszym jaki w życiu komentowałem. Jego trauma będzie tkwiła we Włochach jeszcze bardzo długo, a może już zawsze. Na dodatek kluby Serie A regularnie tracą dystans w europejskich pucharach do Anglików, a także Hiszpanów. Mimo wszystko finisz obecnego sezonu ligowego jest porywający. Dwa kluby z San Siro walczą do ostatniej kolejki. Tym razem nie ma już w grze o tytuł ani Napoli z Piotrem Zielińskim, ani Juventusu z Wojciechem Szczęsnym. Czy Nicolę Zalewskiego można nazwać objawieniem ligi, czy może tylko objawieniem Romy? - Na pewno w jakimś sensie całej ligi. 20-latek wszedł do podstawowego składu Romy prowadzonej przez wyjątkowo charyzmatycznego trenera. Od ostatnich sukcesów Jose Mourinho minęło już co prawda kilka ładnych lat, ale to wciąż wielka sława. Postawił na Polaka i się nie zawiódł, bo Zalewski robił postępy z meczu na mecz. Chwalą go we Włoszech wszyscy, co znaczy, że poprzeczka oczekiwań w nowym sezonie będzie wyższa. Poza tym po ciężkiej kontuzji wraca do gry Leonardo Spinazzola. To piłkarz z najwyższej półki, więc Zalewski nie będzie miał łatwo. Futbol na najwyższym poziomie to jednak nieustanna walka o swoje. Nicola ma atuty, żeby się obronić. My widzimy w nim rzecz jasna kandydata do reprezentacji Polski. Na pozycji lewego wahadłowego, lub lewego obrońcy w kadrze gra prawonożny Bartosz Bereszyński. Bereszyński czyli bardzo solidny obrońca Sampdorii Genua. - To nie był dobry sezon ani dla klubu z Genui, ani dla Bartka. Jasne jest, że słaba gra drużyny wpływała na Polaka, ale on też nie potrafił dać jej niczego ekstra. Poprawnie spisywał się w tyłach, robił to co umie najlepiej. Biegał, walczył, nie spóźniał się z interwencjami, ale w akcjach ofensywnych nie istniał. Kiedy patrzyłem na innych graczy na jego pozycji, biegali od pola karnego do pola karnego. Jak nakręceni. Bereszyńskiemu wystawiłbym za ten sezon notę 3+, o cały stopień niższą niż rok, czy dwa lata temu. Zaliczył zjazd z całą drużyną. Najskuteczniejszym polskim piłkarzem w Serie A był tym razem Szymon Żurkowski, który zdobył sześć goli dla Empoli. Liczyliśmy raczej na napastnika Krzysztofa Piątka w Fiorentinie, lub na Piotra Zielińskiego w Napili. - Żurkowski udowodnił szefom Fiorentiny, że zbyt pochopnie oddali go do Empoli. Miał za sobą dwa bardzo trudne lata, ale pokazał charakter, potrafił walczyć o swoje i teraz zbiera tego owoce. Dla mnie jest numerem 1 wśród Polaków w tym sezonie Serie A. Wrócił do reprezentacji, a ponieważ selekcjoner Czesław Michniewicz lubi ligę włoską, postępów Żurkowskiego nie przeoczy. Krzysztof Piątek przyszedł do Fiorentiny w styczniu. Zdobył w Serie A trzy bramki. - Wszedł do Fiorentiny jak burza. Zagrzmiały dawne armaty, Polak zdobywał gola za golem jak kiedyś w Genoi po transferze z Cracovii. Zanosiło się na wejście smoka, ale entuzjazm szybko wygasł. Polak przegrywał rywalizację z Brazylijczykiem Arthurem Cabralem. I pewnie odejdzie latem z Florencji. Wróci do Herthy? Pytanie czy pierwszo, czy drugoligowej? Klub z Berlina gra w barażach o pozostanie w Bundeslidze. Nie sądzę, by Piątka potrzebował, więc Polak będzie musiał szukać latem nowych wyzwań. Piotr Zieliński miał walczyć z Napoli o mistrzostwo Włoch. Skończyło się na ambitnych planach. - Jesienią zdobył pięć goli i zaliczył pięć asyst. Grał wtedy znakomicie. Coś się popsuło w nowym roku. Piotrek zaczął przegrywać walkę o miejsce w składzie Napoli z bardzo solidnym Słowakiem Stanislavem Lobotką. Czy znajdzie w sobie dość charakteru, by je odzyskać? Psychika nie jest najmocniejszą stroną mojego ulubionego piłkarza. Czytałem w prasie włoskiej, że ma propozycję od Antonio Conte z Tottehamu. W Premier League biega się z prędkością 150 km/h i wydaje mi się, że Piotrek sobie tam nie poradzi. Łatwiej by mu było w Bundeslidze. To jeden z kluczowych piłkarzy reprezentacji, choć wciąż w niej niespełniony, mimo gola w barażu o Katar ze Szwedami. - Jak wspomniałem Zieliński to mój ulubiony piłkarz, co nie zmienia faktu, że także odnoszę wrażenie, iż nie daje drużynie narodowej tyle ile by mógł. Pamiętajmy jednak, że pomocy w Napoli ma po prostu lepszych partnerów. I łatwiej mu się gra w lepszym otoczeniu. Zobaczymy co się wydarzy latem. Może ekscentryczny właściciel Napoli Aurelio de Laurentiis będzie chciał zarobić na transferze Zielińskiego? Pamiętajmy, że graczem Napoli jest wciąż Arkadiusz Milik wypożyczony do Olympique Marsylia. Czy klub z Marsylii wykupi Polaka? Może będzie to zależało od tego, czy awansuje do Ligi Mistrzów? Pewnie wtedy Milik chętniej by został we Francji. O powrót do Serie A walczy w barażach Kamil Glik i jego Benevento. - Dzień, w którym w swoim debiucie w Budapeszcie były selekcjoner Paulo Sousa odstawił Glika od podstawowej jedenastki, był dla kadry pamiętny. Wystarczyło 45 minut, żebyśmy zobaczyli jak wygląda bez niego polska defensywa. Ja się już wtedy zraziłem do Sousy. Był dla mnie trenerem, który dogmatycznie i ślepo brnie w swoje koncepcje, nie patrząc na to jakich ma do nich wykonawców. Powinniśmy się wszyscy modlić, by Glik wytrwał w reprezentacji jak najdłużej, boję się jednak, że koniec jest niedaleki. Bez niego defensywa drużyny narodowej staje się chaosem pozbawionym przywódcy. Obym się mylił, obym przeceniał rolę Kamila, ale tak właśnie uważam. Mówimy o filarach kadry, to jeszcze słowo o Wojciechu Szczęsnym. To był słaby sezon Juventusu Turyn. - Nie dało się patrzeć na grę drużyny z Turynu. Po prostu zęby bolały. Planem minimum była czwarta pozycja i ten plan Massimiliano Allegri wykonał. Umęczył nas wszystkim topornym futbolem. Szczęsny zaczął sezon fatalnie, wylano na niego wiadra pomyj. Ale potem grał już naprawdę dobrze. Jako jeden z nielicznych graczy Juvetusu obronił się. Wojtek przewyższa o klasę rezerwowego bramkarza. Baraż ze Szwecją, w którym Szczęsny utrzymał naszą kadrę w grze swoimi interwencjami przy stanie 0-0, nie był przypadkiem. Wojtek był już wtedy w dobrej formie. Zresztą drugi z naszych bramkarzy Łukasz Skorupski z Bologny to także europejska klasa. Kiedy patrzę na jego grę w Serie A wydaje mi się, że wyrasta ponad swój klub. O bramkę reprezentacji nie martwię się w ogóle. Gorzej jest z piłkarzami z pola. A może maleńkim odkryciem Serie A był też defensywny pomocnik Spezii 22-letni Jakub Kiwior? Czesław Michniewicz powołał go na meczu Ligi Narodów. - Kiedy patrzy się na grę Spezii, można Kiwiora nie dostrzec. Ale występuje na mojej pozycji, czyli defensywnego pomocnika, więc umiem docenić pracę, którą wykonuje na boisku. Jest graczem przekwalifikowanym z obrońcy na pomocnika. Trener Thiago Motta oczekuje od niego pracy w defensywie i Kiwior ją wypełnia. Ciekaw jestem, czy wraz z nabieraniem doświadczenia i pewności siebie w drugiej linii, odważy się zagrać czasem także do przodu? Jeśli tak, to będzie się rozwijał, robił postępy i kto wie, czy nie zostawi śladu w Serie A i drużynie narodowej? Zawodowy futbol jest ekstremalnie wymagający, choćby od strony fizycznej. Do dziś wspominam kwiecień 1991 roku i grę Legii w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów. Stałem w tunelu obok Marka Hughesa z Manchesteru United i w pewnej chwili spojrzałem na jego udo. Miał takie jak dwa moje. Liga angielska już wtedy była rozgrywkami dla atletów. My byliśmy daleko w tyle. Obawiam się, że przez trzy dekady różnica się tylko powiększyła. Robert Lewandowski jest atletą. Nie musi mieć żadnych kompleksów. - Wyjeżdżał z Ekstraklasy jako patyczak, dziś wygląda jak gladiator, gdy po meczu zdejmie koszulkę. Może także na tym opiera się tajemnica jego wielkiego sukcesu. Czy to możliwe, że piłkarze z Polski zatrzymali się w rozwoju fizycznym w innej epoce i nie chce im się biegać? - Jestem trenerem młodzieży i nie mam do przekazania pocieszających spostrzeżeń. Świat nam ucieka, młodzież w wielkich piłkarsko krajach jest znacznie lepiej szkolona. Niby gonimy, ale oni uciekają jeszcze szybciej. Weźmy przykład Legii, która zbudowała piękny ośrodek, a nie może się pochwalić wychowankami. Wciąż rządzi w niej armia zaciężna, która we Włoszech czy Hiszpanii byłaby na poziomie III ligi. Rozmawiamy sobie z panem o reprezentantach Polski, czyli o kilkunastu najlepszych z najlepszych. A i tak drżymy wszyscy co będzie z drużyną narodową, gdy odejdzie Glik, lub Lewandowski. A przecież kiedyś to się jednak stać musi. Na koniec nie mogę nie zapytać: kto będzie mistrzem Włoch w tym sezonie? - Milan na 95 procent. Po 11 latach oczekiwania. Mają na koniec trudny mecz z silnym w ofensywie Sassuolo, ale starcza im remis do tytułu. Są na to nakręceni, wystarczyło popatrzeć na emocjonalne reakcje Paolo Maldiniego w spotkaniu z Atalantą. Milan jest bardzo mocny w defensywie, a tym się przecież zdobywa trofea. Przed sezonem stawiałem na Inter, który niedawno był liderem. W 34. kolejce pokonał Romę, ale potknął się w zaległym meczu z Bologną. I to był zapewne decydujący moment. Rozmawiał Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: Piotr Zieliński na celowniku Tottenhamu? Syn Piotra Zielińskiego podobny do ojca jak dwie krople wody Zmarnowany karny i jeden cios. Polskie starcie w Serie A