Trener Chievo Rolando Maran nie był zadowolony z postawy swoich podopiecznych tydzień temu w Mediolanie. Zespół z Werony przegrał z Interem aż 0-5. W końcówce na boisko zobaczyliśmy Pawła Jaroszyńskiego. Polak nie ponosił jednak żadnej winy za tak wysoką porażkę. Maran zdecydował się wystawić naszego obrońcę w niedzielę od początku przeciwko Romie. Był to debiut byłego zawodnika Cracovii od pierwszych minut w Serie A. Zadania nie miał łatwego, bo goście przyjechali do Werony jako zdecydowany faworyt. W ataku rzymian miał straszyć Patrick Schick, który zastąpił etatowego napastnika Edina Dzeko. Bośniak przerwał tym samym serię 22 występów z rzędu w podstawowym składzie. W pierwszej połowie Roma była lepsza, ale groźnie strzały przyjezdnych znakomicie bronił Stefano Sorrentino. Jaroszyński też nie zawiódł. Zaliczył kilka udanych interwencji, a także kiedy było trzeba dobrze wyprowadzał piłkę. Po zmianie stron faworyci zaatakowali odważniej. Atakowali głównie środkiem lub lewą stroną. Z prawej właściwie nie do przejścia był Jaroszyński. Rzymianie stwarzali kolejne okazje, jednak Sorrentino rozgrywał w niedzielę kapitalne zawody. Chievo zagrało bardzo ofiarnie i wyrwało remis 0-0. Na ostatnie 13 minut na boisku pojawił się drugi z Polaków występujący w Chievo Mariusz Stępiński, który zmienił Riccarda Meggioriniego. Chievo Werona - AS Roma 0-0. Raport meczowy Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Serie A