Szczęsny korzysta jak może z urazu Gianluigiego Buffona. Polak zaliczył w sobotę już ósmy mecz z rzędu w pierwszym składzie Juventusu. We wcześniejszych siedmiu puścił zaledwie jednego gola. Zbierał dobre recenzje, a kilka razy uratował drużynę przed stratą bramki. Chyba sam nie spodziewał się przed sezonem, że będzie dostawał aż tyle szans. Na Sardynii także się popisał. W pierwszej połowie jego dwie parady zasługiwały na oklaski. Cagliari powinno strzelić przynajmniej jednego gola, ale Polak był na posterunku. Na początku drugiej połowy "Szczena" wyszedł do piłki z takim impetem, że… staranował kolegę z zespołu Samiego Khedirę. Potrzebna była zmiana. Juve też miało swoje szanse. Podczas inauguracyjnych 45 minut goście dwa razy trafiali w słupek – raz z rzutu wolnego Paulo Dybala, a drugi raz Federico Bernardeschi. Skazywani na pożarcie gospodarze postawili w sobotni wieczór naprawdę trudne warunki. Na dodatek po zmianie stron Juve stracił Dybalę, który ze łzami w oczach opuszczał murawę. Wszedł za niego Douglas Costa i to on przeprowadził kluczową akcję meczu. Minął dwóch rywali i mocno dośrodkował po ziemi w pole karne. Bernardeschi dołożył tylko nogę. Powtórki pokazały, że sędzia się pomylił, bo chwilę wcześniej powinien podyktować rzut wolny dla gospodarzy, ale nie zauważył jak Mehdi Benatia uderzył rywala łokciem. W kolejnej akcji znów mieliśmy kontrowersję. Tym razem we własnym polu karnym ręką zagrywał piłkarz "Starej Damy". Gospodarze protestowali, ale sędzia niewzruszony dam im tylko rzut rożny, zamiast wyczekiwanej jedenastki. Juve wygrało 1-0 i zostaje na drugim miejscu w tabeli. Do prowadzącego Napoli traci punkt. Serie A: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz Cagliari - Juventus 0-1 (0-0) Bramka: Bernardeschi 0-1 (74.) Kaszaj