Nowy sezon Serie A zaczął się dla Salernitany przyzwoicie, bo zespół zremisował z AS Roma, w dodatku prowadząc jeszcze w końcówce i mając do pewnego momentu realne szanse na zdobycie kompletu punktów. Remis z Udinese kibice przyjęli już mniej entuzjastycznie, a dalej było tylko gorzej. Salernitana przegrała 0:2 z Lecce, 0:3 z Torino, tylko zremisowała z Frosinone 1:1, a w środę uległa Empoli 0:1 Kompromitacja w Polsce, a teraz takie wyróżnienie. Fernando Santos może świętować Środowa porażka może przelać czarę goryczy. Nie dość, że w ostatnich czterech meczach Salernitana zdobyła tylko jedną bramkę, to jeszcze uległa drużynie, która do tej pory miała na koncie wyłącznie przegrane. W tabeli Serie A drużyna dowodzona przez Paulo Sousę jest siedemnasta w gronie dwudziestu klubów, ale trzeba pamiętać, że ma tylko punkt przewagi nad ostatnim Cagliari. Przy takiej grze widmo spadku dość szybko może stać się zupełnie realne. Ultimatum dla Sousy? Zadanie jest bardzo trudne Tuttomercatoweb.com twierdzi, że Danilo Iervolino, właściciel klubu, podjął decyzję o zwolnieniu Sousy już w środę, ale ostatecznie dał się przekonać innym działaczom, żeby Portugalczyka jeszcze zostawić, tym bardziej, że czasu na znalezienie nowego trenera praktycznie by nie było - w sobotę drużyna zagra z Interem Mediolan. Ewentualna kolejna przegrana może być jednak już ostatecznym gwoździem do trumny Sousy, tym bardziej prawdopodobnym, że Inter na razie prowadzi w tabeli Serie A i będzie wyjątkowo trudnym rywalem dla słabo grającej Salernitany. W Polsce Sousa już zawsze będzie pamiętany jako były selekcjoner naszej kadry, który nagle zrezygnował ze stanowiska, bo skusiła go oferta Flamengo. W Brazylii wytrwał zaledwie pół roku i został zwolniony. Zimą bieżącego roku, po 8 miesiącach trenerskiego bezrobocia, został zatrudniony przez Salernitanę. Boniek broni Paulo Sousę. "Znakomity trener"