Jeszcze parę tygodni wstecz wydawało się, że Juventus Turyn będzie walczył z Milanem o tytuł wicemistrza Włoch. To już nieaktualne. "Stara Dama" bije się z Bologną o trzecią lokatę na mecie sezonu. Bezpośrednie starcie obu zespołów do przerwy wypadło dla ekipy z Piemontu druzgocąco. Późnej role się odwróciły. Gospodarze przystępowali do tego spotkania z serią ośmiu meczów bez porażki. Po raz ostatni schodzili z murawy pokonani w marcu, ulegając wówczas kroczącemu po scudetto Interowi Mediolan. Od tamtego czasu pokazali wielokrotnie, że respektu nie muszą czuć przed żadnym rywalem. Milik i Szczęsny mają nowego trenera. Niespodziewany problem już na starcie Szczęsny bezradny - trzy gole, cztery kapitulacje. Bologna deklasuje giganta Piłkarze "Juve" przekonali się o tym boleśnie już w drugiej minucie. Do sytuacyjnej piłki dopadł Ricardo Calafiori, przymierzył pod porzeczkę i było 1-0. Wojciech Szczęsny nie miał tutaj nic do powiedzenia. Włoscy statystycy momentalnie wyliczyli, że poprzednim razem Bologna pokonała bramkarza turyńczyków równie szybko... w 1965 roku. Ale to nie było jej ostatnie słowo w pierwszym kwadransie. W 11. minucie skutecznie głową z pięciu metrów uderzył Santiago Castro. Do strzału równocześnie ze starszym kolegą złożył się Kacper Urbański. Ostatecznie przypisano mu jednak asystę. Dla 19-letniego Polaka to pierwszy taki "łup" na boiskach Serie A. Nawałnica gospodarzy nie ustawała. Dwie minuty później Szczęsny skapitulował po raz trzeci, ale tym razem bramka nie została uznana. Jens Odgaard znajdował się bezdyskusyjnie na pozycji spalonej. Probierz brutalnie szczery ws. Milika. "Krąży opinia, że go nie lubię" To był koszmar dla Paolo Montero, który debiutował na stanowisku pierwszego trenera Juventusu. Funkcję tę sprawuje wprawdzie tymczasowo, ale liczył na zupełnie inny scenariusz tej potyczki. W przerwie próbował ratować sytuację dwoma roszadami - na murawie pojawili się Timothy Weah i Carlos Alcaraz. Efekt? Osiem minut po wznowieniu gry było już 3-0. W roli głównej ponownie wystąpił Calafiori. Tym razem stanął oko w oko ze Szczęsnym, który próbował interweniować poza polem bramkowym. Piłka po precyzyjnym podcięciu przeleciała nad polskim golkiperem i znalazła się w siatce. W 64. minucie na boisku pojawił się Arkadiusz Milik. Nie brał jednak udziału w pierwszej akcji bramkowej gości. Kwadrans przed końcem Federico Chiesa sam wywalczył futbolówkę, wpadł w pola karne i mierzonym strzałem pokonał Łukasza Skorupskiego. Milik też znalazł się na liście strzelców, tyle że w 83. minucie. Uderzył fantastycznie lewą nogą z rzutu wolnego i było już tylko 3-2. Miał przy tym odrobinę szczęścia - powtórki pokazały, że piłka zmieniła nieco tor lotu po zahaczeniu o mur. Ale prawdziwy szok gospodarze przeżyli dopiero minutę później. Zza pola karnego huknął nie do obrony kolejny rezerwowy, Kenan Yildiz. Determinacja "Juve" została wynagrodzona - z 3-0 na 3-3! Pikanterii tej konfrontacji dodawał fakt, że od nowego sezonu - wszystko na to wskazuje - drużynę z Turynu prowadził będzie Thiago Motta, obecny opiekun Bologny. Otrzymał propozycję trzyletniego kontraktu. Postawiono przed nim klarowne zadanie - renesans zespołu, który pod wodzą Massimiliano Allegriego przestał być kojarzony ze wszystkim, co w calcio najdoskonalsze.