AC Milan, który myśli o ataku na czoło tabeli Serie A, nie powinien mieć problemów z takim zespołem jak beniaminek Lecce. Trzeba jednak pamiętać, że AC Milan przegrał już w tym sezonie dwa mecze - z <a class="db-object" title="Napoli" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-napoli,spti,3282" data-id="3282" data-type="t">SSC Napoli</a> i <a class="db-object" title="Torino" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-torino,spti,5269" data-id="5269" data-type="t">Torino FC</a>, a beniaminek z Lecce dzisiaj nie jest niżej notowany niż właśnie ekipa z Turynu, która mediolańczyków ograła w tym sezonie już dwukrotnie, bo jeszcze raz w Pucharze Włoch. W żadnym z tych starć jednak AC Milan nie wyglądał tak blado jak w pojedynku z Lecce. Postawa utytułowanego włoskiego klubu w defensywie, w przejściu z obrony do ataku była zatrważająca. Rosso-neri rozgrywali jeden z najgorszych meczów nie tylko sezonu, ale ostatnich lat. <a class="db-object" title="Lecce" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-lecce,spti,5271" data-id="5271" data-type="t">Lecce</a> zdobyło dość dziwacznego gola już w 3. minucie, gdy piłkę niefortunnie do swojej bramki wbił Theo Hernandez. Zamiast jednak pójść z odpowiedzią, AC Milan nadziewał się na kolejne ataki gospodarzy. I przyniosły one efekt, bo AC Milan stracił kolejnego gola w tym sezonie z powietrza. Strzelił go Federico Baschirotto. AC Milan odrodził się po godzinie Nie było widoków na zmianę wyniku i sytuacji, bo to Lecce stawało co rusz przed szansą na podwyższenie tego rezultatu na 3-0, co byłoby już sensacją niebywałą. Nawet po przerwie gra <a class="db-object" title="AC Milan" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-ac-milan,spti,3379" data-id="3379" data-type="t">AC Milan</a> nie zachwycała, ale wystarczył jeden błysk geniuszu Portugalczyka <a class="db-object" title="Rafael Leao" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-rafael-leao,sppi,2855" data-id="2855" data-type="p">Rafaela Leao</a>, by na pół godziny przed końcem mediolańczycy strzelili gola kontaktowego. Teraz wszystko było możliwe, a AC Milan poczuł wiatr w żaglach. Po kolejnej akcji mediolańczyków i zgraniu głową <a class="db-object" title="Olivier Giroud" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-olivier-giroud,sppi,1947" data-id="1947" data-type="p">Olivera Giroud</a>, bramkę głową zdobył <a class="db-object" title="Davide Calabria" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-davide-calabria,sppi,2656" data-id="2656" data-type="p">Davide Calabria</a>. Sytuacja diametralnie się zmieniła, bowiem AC Milan miał piłkę na 3-2 - trafiła ona w słupek, a potem obrońcy wybili ją z linii bramkowej. Niesamowita była końcówka tego meczu, w której każda z ekip miała okazje zdobyć jeszcze zwycięskiego gola i sprawić, by starcie przeszło do jej historii. Tak się nie stało, utrzymał się remis 2-2.