W lepszych nastrojach przed grą byli zawodnicy z Samoa, którzy rozpoczęli występy we Francji od zwycięstwa, podczas gdy Argentyna w inauguracyjnej kolejce poniosła porażkę. W piątek większe powody do zadowolenia mieli jednak Argentyńczycy. Przyszli zwycięzcy spotkania objęli prowadzenie już w 9. minucie, gdy Emiliano Boffelli zaliczył pierwsze przyłożenie. Chwilę później sam Boffelli podszedł do piłki i zaliczył podwyższenie - było więc 7:0. Samoa jedyne punkty w tej części meczu zdobyło z rzutu karnego, za to Argentyńczycy karne wykorzystali dwukrotnie. Do przerwy było zatem 13:3. Historyczny sukces graczy z Fidżi. Zrobili to po raz pierwszy od 69 lat Drużyna Samoa goniła, ale nie zdołała odrobić strat W drugiej połowie za sprawą Boffelliego, najskuteczniejszego zawodnika meczu (16 punktów) Argentyna powiększyła przewagę po kolejnym karnym, ale Samoa także wykorzystało swoją szansę. Najlepszą akcję zespołu z Oceanii zwieńczył przyłożeniem Sama Malolo, następnie podwyższył Alai D'Angelo Leuila i było już tylko 16:10, co oznaczało, że w przypadku kolejnego przyłożenia połączonego z podwyższeniem Samoa mogłoby od razu objąć prowadzenie. Nic takiego się jednak nie wydarzyło, za to tuż przed końcem Nicolas Sanchez wykorzystał rzut karny w 80. minucie i przypieczętował sukces Argentyny. Wynik 19:10 to druga najmniejsza suma punktów na tegorocznych mistrzostwach świata - niespełna dwa tygodnie temu RPA wygrało ze Szkocją 18:3. Takie rozstrzygnięcia piątkowego meczu oznaczają, że po dwóch seriach spotkań w grupie D tylko Anglicy mają komplet punktów. Argentyna i Samoa mają po jednym zwycięstwie i jednej przegranej. Sobota będzie wyjątkowo bogatym dniem na mundialu we Francji - odbędą się aż trzy spotkania. O 15 rozpocznie się mecz Gruzja - Portugalia (grupa C), o 17:45 Anglia - Chile (grupa D) i o 21 RPA - Irlandia (grupa B). Kraków stanie się stolicą kobiecego rugby. Bestie chcą walczyć o medale