Gruzja przyjechała do Łodzi składem krajowym, bez zawodników grających w Anglii i Francji, dlatego mecz z Polską w Łodzi był dobrą reklama rugby. Mecz zakończył się wygraną gości 52:26, jak na rugby nie jest to wysoki wynik, a Biało-Czerwoni pokazali się z niezłej strony. Zaczęło się od demonstracji siły gruzińskiego młyna, już w 4. minucie przybysze z Kaukazu położyli punkty na naszym polu. Chwilę później Polacy rozegrali najlepszą akcję w pierwszej połowie, a punkty położył Nicolas Saborit i to mimo gry w osłabieniu po żółtej kartce Roberta Wójtowicza. W 55. minucie był już sensacyjny remis, po 26. Saborit przechwycił piłkę na własnej połowie i popędził przez całe boisko na pole punktowe. To wywołało sportową złość u Gruzinów, którzy zaraz położyli punkty. Od tej pory tylko goście zdobywali punkty do końca meczu, którzy ostatecznie wygrali 52:26. Rok 2023 jest niezwykły dla polskiego rugby reprezentacyjnego. Najpierw w ramach rozgrywek Championship (tylko turniej Sześciu Narodów jest wyżej w kontynentalnej hierarchii) potykali się w Bukareszcie z Rumunią i w Gdyni z Portugalią. Te mecze zakończyły się wysokimi przegranymi Biało-Czerwonych, ale gra z mocniejszymi rywalami to jedyna droga do postępu. Rumunia i Portugalia zagrają Pucharze Świata we Francji, który odbędzie się we wrześniu i październiku. Regularnym uczestnikiem tej imprezy jest również jeszcze mocniejsza od nich Gruzja. Rugbiści z Kaukazu są potęgą w grze w jajo, a to dlatego, że w Gruzji od setek lat grano w "lelo" - pierwsze zapisy dotyczące tej gry sięgają XII wieku. Dziś reprezentacja rugby jest zagrzewana do boju przyśpiewką "lelo, lelo, Sakartvelo", co oznacza "przyłożenie, przyłożenie, Gruzja". Nie trzeba cofać się aż do XII wieku, by wyjaśnić genezę dzisiejszego "Wielkiemu Meczu Przyjaźni" na stadionie ŁKS pomiędzy Polską i Gruzją. To spotkanie odbyło się z okazji 30. rocznicy podpisania Traktatu o przyjaźni i współpracy między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Gruzji, sporządzonego w Tbilisi dnia 20 kwietnia 1993 r. Polska uległa Gruzji 26:52 w meczu rugby Dla naszej drużyny to sprawdzian tego, jaki progres poczyniła w ostatnich miesiącach, a także jak dużo brakuje nam do drużyn kalibru Gruzinów. Dlatego trener Chris Hitt postawił głównie na sprawdzonych graczy, choć w jego zestawieniu znalazło się również kilka nowych twarzy jak Jordan Tebbatt, Nicolas Saborit, a także doskonale znany z Ekstraligi rugby Bercho Bota. Walijski szkoleniowiec po raz kolejny dał również szansę młodym zawodnikom Arsenijowi Pastuchowowi oraz Sylwestrowi Gąsce. Polska - Gruzja 26:52 (14:19) Punkty dla Polski: Nicolas Saborit 10, Dawid Banaszek 6, Jakub Wojtkowski, Peter Hudson-Kowalewicz po 5. Polska: Wojtkowicz, Buczek, Bachurzewski - Botha, Małecki - Palamarczuk, Tebbatt, Zeszutek - D. Plichta - Banaszek - Maltby, Hudson-Kowalewicz, Saborit, Wójtowicz - Kolas. Rezerwowi: Burek, Wiśniewski, Gąska, Loboda, E. Chain, M. Plichta, Szczepański, Pastuchow. Gruzja: Swimoniszwili, Tohawtohawadze, M. Ciklauri - Szarwaszidze, Epremidze - Gaswiani, Popchadze, Akubardia - Chuciszwili - Basilaia - Kandauiriszwili, Pruidze, Metreweli, Siohinawa - Modzgriszwili. Rezerwa: Kwatadze, Szamiliszwili, Gomiaszwili, Galdawa, Wardanidze, Dolidze, G. Ciklauri, Swanidze. Maciej Słomiński, INTERIA