- Szósta lokata to nie to, co chciałyśmy osiągnąć. Liczyłyśmy na miejsce w pierwszej czwórce, które w końcowej klasyfikacji daje awans do turnieju finałowego. Niestety, nie udało się, popełniłyśmy za dużo błędów. Pierwszy mecz z Argentyną, którą dobrze znamy, nam nie wyszedł. Rywalki zrobiły w pół roku duży postęp i ta przegrana nas zaskoczyła. W ostatnim meczu z Belgią dużo walczyłyśmy w obronie, ale przeciwniczki nie popełniały praktycznie żadnych błędów. Niestety skończyło się porażką jednym przyłożeniem i szóstym miejscem - podsumowała zmagania w Dubaju Tamara Czumer-Iwin. Pora już jednak zapomnieć o ostatnim, nie do końca udanym turnieju i skupić się na zmaganiach w Montevideo. Polki przygotowują się do tego występu bardzo intensywnie, na razie w kraju, ale mają w planie również zagraniczne zgrupowanie. - Cały czas spotykamy się na zgrupowaniach. Mamy za sobą weekendowy obóz w Gdańsku, natomiast za dwa tygodnie wyjeżdżamy do Tunezji, gdzie będziemy mierzyć się z tamtejszą reprezentacją. Pojedziemy tam szerszą kadrą, aby przygotować się do tego klimatu i... pograć na naturalnej murawie. Obecnie trenujemy na sztucznej nawierzchni, a to robi różnicę, bo nogi pracują inaczej, co widać potem na boisku - powiedziała zawodniczka Legii Warszawa i reprezentacji Polski. - Mocno skupiamy się na obronie, przede wszystkim, aby lepiej pracować w tym elemencie indywidualnie. Do tego gra w ruckach po szarży, aby "odrolować się" jak najszybciej i próbować zabrać piłkę. Staramy się też pracować nad zgraniem, stałymi fragmentami i zagrywkami pozwalającymi oszukać przeciwniczki w grze otwartej - dodała. Większa kadra, która poleci do Tunezji oznacza, że trener Urbanowicz będzie sprawdzał zawodniczki, stanowiące obecnie zaplecze naszej reprezentacji i dopiero pukające do składu. Jak zdradza Czumer-Iwin, możemy spodziewać się kilku nieoczywistych powołań. - Na pewno pojawią się nowe twarze, które nie miały jeszcze okazji zagrać w tych najważniejszych turniejach. Drużyna cały czas musi radzić sobie bez kapitan Karoliny Jaszczyszyn, która jest już jednak coraz bliżej powrotu. Ostatnio z kadrą trenowała także wracająca po długich problemach zdrowotnych Aleksandra Lachowska-Kowalczyk, powoli nawiązująca do formy, jaką pokazywała chociażby na turnieju World Series w Maladze, gdzie błyszczała na tle czołowych zawodniczek Starego Kontynentu. - Widać, że Ola potrzebuje czasu, aby zgrać się z dziewczynami. Decyzja będzie należała do trenera, który zdecyduje, czy dostanie jeszcze szansę - mówi Czumer-Iwin. Po zawodach w Montevideo (8-10 marca) Polki czeka ostatni, decydujący o udziale w finałowych zmaganiach w Madrycie, turniej w Krakowie. Zawodniczka Legii przypomina, że dla Polek to szczęśliwe miejsce. - Bardzo lubimy grać w Krakowie, to będzie nasz trzeci turniej w tym mieście. Świętowałyśmy tam mistrzostwo Europy i drugie miejsce na Igrzyskach Europejskich, więc można powiedzieć, że Kraków przynosi nam szczęście i mamy nadzieję, że tak będzie również tym razem, a ten turniej da nam awans do finałowych zawodów w Madrycie. World Series to nie jedyny cel naszej siódemkowej reprezentacji na ten sezon. Polki w Monako w turnieju kwalifikacyjnym powalczą o historyczny awans na igrzyska w Paryżu. Jak jednak przekonuje Tamara Czumer-Iwin, nie ma mowy o lekceważeniu kwalifikacji do World Series. - Igrzyska olimpijskie to spełnienie marzeń każdego sportowca. Z kolei World Series pozwoli nam na rozwój w dłuższej perspektywie, naszej drużyny, ale i całego rugby w Polsce. To gra z najlepszymi co roku, a nie raz na cztery lata, dlatego jeden i drugi cel traktujemy na równi.