W jesiennej serii gier rozegrano nie tylko pełną rundę, ale również dwie kolejki awansem na rundę wiosenną. To oznacza, że zespołom pozostało na wiosnę siedem kolejek, by powalczyć o udział w meczach finałowych, które zaplanowano na pierwszy weekend czerwca. I już pierwsza z nich pokazała, że absolutnie nic nie jest przesądzone! Sensacja w Gdyni, lider pokonany Przed rozpoczęciem spotkania murowanym wręcz faworytem byli zawodnicy Juvenii Kraków, prowadzący w tabeli z kompletem zwycięstw. Popularne "Buldogi" pokazały jednak, że boisko jest najlepszym weryfikatorem przedmeczowych typów. Praktycznie już w pierwszej akcji spotkania "Smoki" dały się zaskoczyć, bo po sprytnej próbie odskoku przy związaniu maula autowego zostali przechytrzeni przez Arkę, a przyłożenie dla gospodarzy zdobył Kewin Bracik. Chwilę później rzut karny wykorzystał Dawid Banaszek i zrobiło się 8:0 dla miejscowej drużyny. W kolejnych minutach terytorialną przewagę zyskali goście, ale mniej więcej w 20. minucie, po tym, jak żółtą kartką ukarany został Marcin Morus, na polu punktowym krakowian zameldował się Gabriel Sipapate, a udanie podwyższył Banaszek i było już 15:0 dla Arki. A i to nie było ostatnie słowo tego zespołu, bowiem Bracik przed przerwą zdołał zaliczyć swoje drugie przyłożenie, "okraszone" dwoma punktami z podwyższenia przez Banaszka i do przerwy sensacyjnie prowadzili gospodarze. Pierwsza połowa nie była wolna od kilku kontrowersyjnych decyzji sędziowskich, które wyraźnie nakręciły podopiecznych Konrada Jarosza i po zmianie stron "Smoki" wyszły na murawę z nową energią, która szybko przełożyła się na punkty. Nie minęło 30 sekund, a na polu punktowym zameldował się Oderich Mouton. Klasę pokazał też Riaan van Zyl, który podwyższył spod samej linii bocznej. Banaszek odpowiedział celnym kopem z podstawki, ale po maulu autowym znów drogę na pole punktowe znalazł Mouton. Był to zresztą popis tego potężnego gracza, który zaliczył także trzecie przyłożenie dla Juvenii. Kolejne było już autorstwa jego rodaka Chemigana Beukesa, ale w tym przypadku po raz pierwszy kopiąc z podstawki pomylił się Van Zyl i Arka prowadziła nadal, ale już tylko 28:26. Gospodarze potrafili jednak opanować emocje w tym spotkaniu i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Niezawodny Banaszek wykorzystał dwa rzuty karne i Arka ostatecznie wygrała ten mecz 34:26, odbierając Juvenii nawet punkt defensywny. Sensacja stała się faktem, a to spotkanie pokazało, że absolutnie nie można nikomu jeszcze wieszać medali na szyjach. Udany powrót trenera Budowlanych Bardzo ciekawie zapowiadał się mecz w Łodzi. Tam miejscowi Budowlani, jedna z najbardziej odmienionych w trakcie zimowej przerwy drużyn, podejmowali swoich imienników z Lublina, gdzie doszło do bardzo poważnej roszady, bo na ławce trenerskiej Stanisława Powałę-Niedźwieckiego zastąpił doskonale znany w Lublinie Andrzej Kozak. Lepiej w ten mecz weszli goście, którzy do przerwy prowadzili 8:3. Najpierw, po maulu autowym i szybkim rozrzuceniu piłki na polu punktowym zameldował się Panashe Dube, ale gospodarze odpowiedzieli po trzech punktach z rzutu karnego Michała Dudka. Ostatnie słowo należało jednak do lublinian, a konkretnie do Iana Trollipa, który także kopiąc z podstawki wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Kilka minut po zmianie stron było już 13:3. Po cierpliwej akcji formacji młyna i kolejnym przyłożeniu. Co prawda chwilę później Kacper Palamarczuk zameldował się z piłką w polu punktowym drużyny z Lublina, zdobywając pierwsze przyłożenie dla gospodarzy, ale niestety dla kibiców z Łodzi na więcej nie było ich stać. Co prawda Trollip nie zawsze trafiał z podwyższeń, ale kopacz Budowlanych Lublin i tak dorzucił w drugiej części gry osiem "oczek", a przyłożenia zaliczyli jeszcze Piotr Wiśniewski i Jakub Bobruk, wykorzystujący niesamowity rajd z piłką Grzegorza Szczepańskiego i ostatecznie przyjezdni wygrali to spotkanie 31:8, zapisując cenne pięć punktów na swoim koncie. Niedziela dla Pogoni, thriller w Siedlcach W spotkaniu kończącym tę kolejkę Ekstraligi Pogoń Awenta Siedlce, wzmocniona w przerwie zimowej m.in. jednym z najlepszych zawodników całej ligi Witalijem Kramarenko, podejmowała Lechię Gdańsk. Gospodarze zaczęli bardzo mocno, bo już po dwunastu minutach mieli na koncie dwa przyłożenia. Najpierw Mykoła Szałajew po sformowaniu maula, a następnie Martin Mangongo po błyskawicznej kontrze zameldowali się w polu punktowym gości i Pogoń prowadziła 10:0. W 17.minucie kapitalnie środkiem przedarł się Kacper Skup, który znalazł lukę w formacji obronnej i przyłożył piłkę między słupami, ułatwiając zadanie kopaczowi Pogoni. Bardzo szybko zrobiło się 17:0 i wydawało się, że zawodnicy z Siedlec rozbiją rywali z Trójmiasta. Jednak w 22. minucie świetny solowy rajd przeprowadził reprezentant Polski Robert Wójtowicz, zdobywając pierwsze przyłożenie dla gości, a Denzo Bruwer dorzucił dwa "oczka" z podwyższenia i strata Lechii zmalała do dziesięciu punktów. Do przerwy utrzymał się wyniki 17:7, a po zmianie stron do gry "przystąpili" kopacze, bo najpierw Nkululeko Ndlovu, a następnie Bruwer wykorzystali rzuty karne i po dziesięciu minutach drugiej części gry było 20:10. Kiedy kolejny rzut karny na punkty zamienił Bruwer, w Lechię wstąpiła nadzieja, że da się jeszcze odwrócić losy tego spotkania, które zaczęło się dla nich tak źle. I w 75. minucie po bardzo szerokim rozrzuceniu akcji Aleksander Czerniak przyłożył piłkę tuż przy chorągiewce. Kopacz Lechii trafił jednak między słupy i doprowadził do wyrównania! Denzo Bruwer był z cała pewnością jedną z najważniejszych postaci tego meczu. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry po raz kolejny wykorzystał rzut karny i sensacyjnie to zawodnicy z Trójmiasta wyszli na prowadzenie 23:20. Sytuacja dla gospodarzy wydawała się niemal beznadziejna, ale Pogoń po wywalczeniu rzutu karnego pod polem punktowym gości, kiedy na ławce kar przebywał Marek Płonka, zamiast kopać na słupy poprosiła o młyn, chcąc wykorzystać osłabienie rywali. I to się opłaciło, bo po szybkim rozegraniu akcji Miłosz Kasiński ładnym balansem ciała zwiódł rywali i wpadł na pole punktowe. I chociaż Paulowi Waltersowi nie udało się podwyższyć, to Pogoń po niesamowicie zaciętym spotkaniu wygrała 25:23, dopisując do swojego dorobku cztery punkty. Brawa należą się też Lechii, która pokazała ogromny charakter i determinację. Do Gdańska wraca z bonusem defensywnym, ale też z lekkim niedosytem, bo niespodzianka była naprawdę blisko. W 12. kolejce pauzowało Ogniwo Sopot, a mecz Budo 2011 Aleksandrów Łódzki z Orlen Orkanem Sochaczew został przeniesiony na kwiecień. Wyniki: KS Budowlani Commercecon Łódź - Edach Budowlani Lublin 8:31 (3:8) Budowlani Ł: Kacper Palamarczuk 5, Michał Dudek 3 Budowlani L: Ian Trollip 11, Piotr Wiśniewski 5, Michał Musur 5, Panashe Dube 5, Jakub Bobruk 5 Żółte kartki: Mlauzi Thuthani, Altus Delport, Asi Tiueti (Budowlani Łódź), Oleksii Novikov, Marzuq Maarman (Budowlani Lublin) Czerwona kartka: Robizon Kelberashvili (Budowlani Lublin) Arka Gdynia - Juvenia Kraków 34:26 (22:0)Arka: Dawid Banaszek 19, Kevin Bracik 10, Gabriel Sipapate 5, Juvenia: Oderich Mouton 15, Riaan van Zyl 6, Chemigan Beukes 5 Żółte kartki: Marcin Morus, Michał Jurczyński (Juvenia), Zvikomborero Chirume (Arka) Awenta Pogoń Siedlce - RC Lechia Gdańsk 25:23 (17:7) Pogoń: Mykoła Szałajew 5, Martin Mangongo 5, Kacper Skup 5, Miłosz Kasiński 5, Nkululeko Ndlovu 5 Lechia: Denzo Bruwer 13, Robert Wójtowicz 5, Aleksander Czerniak 5