Po wczorajszej wygranej Irlandii z mistrzem świata RPA 13:8 w najlepszym dotychczas meczu turnieju, Szkocja musiała wygrać z Tonga w meczu grupy B, by marzyć o pozostaniu w turnieju. Szkoci wygrali 45:17, ale zawodnicy z wysp oceanicznych napędzili sporo strachu faworytom. Tonga to państwo, które składa się z prawie 200 wysp, ale tylko kilkadziesiąt z nich jest zasiedlonych. W Tonga mieszka zaledwie trochę ponad 100 tysięcy mieszkańców, nie przeszkadza to jednak tamtejszej reprezentacji należeć do światowej czołówki rugby - obecnie znajduje się na wysokim 15. miejscu w światowym rankingu. Dodatkowo światowe przepisy rugby są bardzo liberalne. Tonga w wyjściowym składzie wystawiło czterech zawodników w przeszłości występujących dla nowozelandzkich "All Blacks": Salesi Piutau, Malakai Fekitoa, Augustine Pulu oraz Vaea Fifita. Na ławce był Adam Coleman, który zaliczył 40 meczów dla australijskich "Wallabies" - ogółem dwudziestu członków drużyny Tonga urodziło się i wychowało w Nowej Zelandii lub Australii. Lepiej zaczęli zdeterminowani Szkoci, którzy objęli prowadzenie jest w 5. minucie po przyłożeniu w tym Pucharze Świata (z RPA nie zaliczyli żadnego przegrywając 3:18) autorstwa młynarza George’a Turnera. Niezwykłe wzmocnienie mistrzów Polski. 16 tysięcy kilometrów od Polski Kolejny kwadrans należał do Tonga, które objęło prowadzenie 10:7. William Havili wypuścił w bój Solomone Kata, piłkę jeszcze przejął Salesi Piutau, który na "offloadzie" (czyli podanie upadając) oddał piłkę Kacie, który zdobył przyłożenie. Zapachniało sensacją. Szkocja pokonała Tonga 45:17 i pozostaje w turnieju Pucharu Świata w rugby Nie na długo jednak. Najpierw jednak Duhan van der Merwe aż poleciał do tyłu po kontakcie z obroną - nie zdarza się to potężnie zbudowanemu zawodnikowi często. Zaraz jednak urodzony w RPA, zawodnik Edynburga przyłożył punkty, a do końca połowy inicjatywę przejęli Szkoci, czego efektem były dwa przyłożenia i bonusowy punkt jeszcze przed przerwą - autorami przyłożeń byli Kyle Steyn i Rory Darge. W międzyczasie żółtą kartkę otrzymał Tongijczyk Afusipa Taumaepeau, w efekcie faulu z boiska musiał zejść kapitan Jamie Ritchie. Zespół sędziowski zastanawiał się nad czerwoną kartką, którą chyba powinien obejrzeć zawodnik z Pacyfiku. Druga połowa zaczęła się lepiej dla oceanicznego kopciuszka - przyłożenie zdobył kapitan Ben Tameifuna, wydaje się, że obrona szkocka mogła zachować się lepiej. Tonga zbliżyło się na odległość jednego przyłożenia. Sytuację uspokoił szkocki łącznik ataku Finn Russell i było 31:17. W końcówce z boiska wylecieć powinien Vaea Fifita za faul na Russellu, ale znów sędzia przyznał zaledwie żółtą kartkę zamiast czerwonej. Mecz zakończył się przyłożeniem Darcy Grahama i wygraną Szkocji Zawodnicy Szkocji wyszli obronną ręką z meczu z Tonga, a decydujący mecz o wyjściu z grupy rozegrają z Irlandią, który zostanie rozegrany 7 października na Stade de France. To zawodnicy z Zielonej Wyspy będą faworytem. Szkocja - Tonga 45:17 (24:10) Szkocja: Kinghorn, Steyn, Harris, Tuipulotu, Van der Merwe, Russell, White; Sutherland, Turner, Z Fagerson, Gray, Cummings, Ritchie, Darge, Dempsey. Wykończeniowcy: Ashman, Schoeman, Nel, Skinner, M Fagerson, Horne, Jones, Graham. Tonga: Piutau, Kata, Fekitoa, Ahki, Taumoepeau, Havili, Pulu; Fisi'ihoi, Ngauamo, Tameifuna, Fifita, Lousi, Halaifonua, Talitui, Fifita. Wykończeniowcy: Moli, Koloamatangi, Apikotoa, Coleman, Paea, Vailanu, Takulua, Pellegrini. Maciej Słomiński, INTERIA