Maciej Słomiński, Interia: Na konferencji prasowej bardzo chwalił pan drużynę litewską, mówił że grała do tej pory bardzo pechowo. Tymczasem wygraliście bardzo wysoko 43-10 i zapewniliście sobie awans do Championship. Chris Hitt, selekcjoner reprezentacji w rugby: - Zdania nie zmieniam, wciąż uważam, że Litwa to niebezpieczna drużyna, jednak my wiedzieliśmy co zrobić, by zneutralizować ich atuty. Nasza wygrana jest wysoka i zasłużona, a to dlatego, że mieliśmy dobry plan na to spotkanie i potem go wyegzekwowaliśmy. Cieszę się, że udało nam zdominować rywala. Do tej pory mecze, które wygrywaliśmy były bardzo wyrównane. Teraz już rozumiem, dlaczego lista powołanych na mecz z Litwą nie została ujawniona. W Gdyni zagrało dwóch debiutantów - Kay Minkiewicz i Kacper Palamarczuk. - Udało nam się stworzyć szeroki skład, cały czas rozglądamy się za nowymi zawodnikami. Obserwujemy rugbistów, którzy grają w Polsce i za granicą. Rozgrywki Trophy pokazały co gra dla Polski znaczy dla zawodników wychowanych poza granicami. Wiele rodzin zostało zmuszonych do wyjechania z Polski, ich potomkowie grają dla ojczyzny, to coś znacznie wykraczającego poza sport, chociaż oczywiście, ja jako trener na boisku się koncentruję. Które ze spotkań w Rugby Europe Trophy zapamięta pan najmocniej? Z Ukrainą, Niemcami, Szwajcarią, Belgią czy Litwą? - Wszystkie te mecze w Trophy zostaną w mojej pamięci do końca życia. Przed rozgrywkami mało kto wierzył w naszą drużynę, że możemy osiągnąć awans. Gdy rozpocząłem pracę z kadrą Polski wiedziałem, że mamy skład, który trzeba odmłodzić. Zaczęliśmy od ciężkiej pracy na zgrupowaniu, ciągle testowaliśmy zawodników, potem też w meczach o punkty, czy pasują do systemu jakim chcemy grać. Dostał pan przed rozpoczęciem rozgrywek Trophy zadanie awansu do wyższej grupy? - Gdybym nie wierzył w sukces, nie wziąłbym tej pracy. Wiedziałem, że gdy będziemy ciężko pracować wszystko jest możliwe. Od pierwszego zgrupowania w Siedlcach złapaliśmy nić porozumienia, drużyna zrozumiała jaką pracę trzeba wykonać i kierunek w jakim chcemy iść. Jeśli mam być szczery, sukces osiągnęliśmy szybciej niż się spodziewałem. Z Niemcami wygraliśmy obroną, z Litwą atakiem. Byliśmy zawiedzeni, drużyna i ja meczem oraz wynikiem spotkania z Belgią, to nie był nasz dzień, nie graliśmy swojego rugby, wiemy że stać nas na więcej. Temu spotkaniu poświęciliśmy sporą część zgrupowania przed meczem z Litwą, wyciągnęliśmy wnioski. Wiemy w jakim punkcie jesteśmy, cały czas się rozwijamy jako drużyna, zawodnicy robią też progres indywidualny. Te eliminacje były dla nas bardzo udane, nie zabrakło też wyzwań. Praca selekcjonera nie jest łatwa. - Mam ponad 30 zawodników na zgrupowaniu, każdy z nich chce grać i wygrać. W pewnym sensie moja sytuacja jest komfortowa, moje zadanie polega na właściwym ukierunkowaniu rywalizacji między kadrowiczami. W kolejnych dwóch latach musimy wejść na wyższy poziom pod każdym względem. To będzie nowy, dwuletni cykl, zaczynamy w pewnym sensie od początku. To będzie zupełnie nowe wyzwanie. Zupełnie co innego niż do tej pory będzie sukcesem w rozgrywkach Championship. Mecze Championship zaczną się jesienią, macie trochę czasu. - Myślę, że nie mamy go wiele. Dziś świętujemy, od jutra zabieramy się do ciężkiej pracy. Zresztą tak naprawdę, ta praca już trwa. Konkretne rozmowy zaczęliśmy po meczu ze Szwajcarią, w listopadzie zeszłego roku, gdy awans stał się bardzo realny. Ilu zawodników z obecnej kadry będzie grało w Championship? - Nowy poziom daje nowe możliwości. Na pewno część zawodników może rywalizować na wyższym poziomie. Czy awans do Championship z reprezentacją Polski to największy sukces w pana karierze trenerskiej? - Zdecydowanie, na 100 procent. Nie osiągnąłem tego sukcesu sam, wszyscy razem: nasz sztab i zawodnicy, wszyscy pracowaliśmy bardzo ciężko. Teraz przed nami nowe wyzwania, tak jak nasza kadra, my trenerzy chcemy wejść na wyższy poziom. Rozmawiał Maciej Słomiński