Kilka dni temu pisaliśmy, że udział naszej reprezentacji w turniejach HSBC World Series w Maladze i Sewilli to największe wydarzenie w historii kobiecego rugby w Polsce. Dziś rewidujemy ten pogląd i po serii rozmów ze specjalistami w temacie (m.in. członkowie zarządu PZR oraz wiele osób związanych z polskim rugby od lat) uznajemy, że to największe wydarzenie w historii polskiego rugby w ogóle, bez podziału na odmianę 7- i 15-osobową oraz kobiety i mężczyzny. To jest oczywiście subiektywna opinia i każdy ma swoją prawdę, ale z takim rywalem jak Fidżi żadna z naszych reprezentacji nie miała okazji grać. Fidżi zdobyło brązowy medal w rugby 7 na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. To pokazuje jak trudne zadanie przed Biało-Czerwonymi. Pierwotnie polskie rugbistki miała za rywalki grupowe zawodniczki z Irlandii, Hiszpanii i Australii, ale czasy są, jakie są, dlatego drużyny z Nowej Zelandii wykluczyły z turniejów żeńskiego i męskiego kwestie pandemiczne. Nas najbardziej interesuje turniej kobiet, w którym gra nasza reprezentacja. Reprezentację z antypodów zastąpiły Belgijki, co automatycznie przesunęło Polski wyżej w rozstawieniu, a w efekcie zmienił się układ grup. Nowy terminarz Polek wygląda w następujący sposób: 1. Fidżi - 21 stycznia, piątek godz. 10:06 2. USA - 21 stycznia, piątek godz. 15:12 3. Kanada - 22 stycznia, sobota godz. 9:44. Kapitanka naszej drużyny, Karolina Jaszczyszyn jest zdania, że po zmianie - grupa, w której zagrają Polski jest jeszcze bardziej wymagająca. Zawodniczka na antenie Polskiego Radia mówiła m.in.: - Ta grupa jest trudniejsza z kilku powodów. Nie mamy okazji grać zbyt często z drużynami spoza Europy. To inni rywale, którzy prezentują zupełnie inny styl, bardziej siłowy. My jedziemy do Hiszpanii po naukę, by sprawdzić jakie są nasze umiejętności i ile musimy pracować, by wejść na wyższy poziom. Przypomnijmy listę zawodniczek powołanych na turnieje w Maladze i Sewilli: Karolina Jaszczyszyn (kapitan), Julia Druzgała, Anna Klichowska, Małgorzata Kołdej, Aleksandra Leśniak, Hanna Maliszewska, Marta Morus, Natalia Pamięta, Martyna Wardaszka, Sylwia Witkowska, Patrycja Zawadzka (wszystkie reprezentują Biało-Zielone Ladies Gdańsk) oraz Tamara Czumer, Aleksandra Lachowska, Marta Nowosz (Legia Warszawa). 11 zawodniczek reprezentuje Biało-Zielone Ladies Gdańsk - 11-krotne mistrzynie Polski z rzędu. Trzy kolejne rugbistki grają z kolei na co dzień w Legii Warszawa. Polki zagrają w HSBC World Series. Największe wydarzenie w historii polskiego rugby Te zawodniczki wyznaczył selekcjoner Janusz Urbanowicz, który w przeddzień wylotu do Hiszpanii udzielił ciekawego wywiadu tygodnikowi "Zawsze Pomorze". - Nie będę ukrywał, że (nasze) marzenie właśnie się spełnia. To jest najwyższa półka, jak Liga Światowa w siatkówce. W tej stawce gra najlepsza dwunastka na świecie, więc to mówi wszystko. Wyżej pod względem rangi mogą być już tylko igrzyska olimpijskie czy Puchar Świata, ale tam grają te same drużyny co w WRSS. Ten wyjazd jest dla nas czymś, co jeszcze niedawno wydawało się nierealne, a jednak się udało - mówi Janusz Urbanowicz. Polski selekcjoner zdaje sobie sprawę z wagi zadania jakie czeka jego drużynę i podziela zdanie Karoliny Jaszczyszyn, która mówiła że "nowa" grupa jest trudniejsza od poprzedniej. - Te dziewczyny tyle razy mnie już zaskoczyły, że sam nie wiem czego się teraz po nich spodziewać. Musimy być przygotowaniu ta to, że zagramy z Fidżi i USA, czyli drużynami fizycznie od nas odstającymi. Te zawodniczki są niesamowicie atletycznie zbudowane i będzie nam bardzo ciężko, ale jedziemy tam by, się zmierzyć z najlepszymi, ograć się, zdobyć kolejne doświadczenie. Na zakończenie Janusz Urbanowicz dodaje: - z Irlandkami i Hiszpankami mieliśmy duże szanse wygrać. Teraz jednak startujemy z pozycji 11. i mamy dużo trudniejszą grupę, bo zagramy z Fidżi, USA i Kanadą. Ale my się tego nie boimy, bo wiemy, że jeśli chcemy być mocniejsi, to musimy zderzać się z ich fizyką i doświadczeniem. Nasi rywale w Sewilli będą uzależnieni od tego, na jakim miejscu skończymy turniej w Maladze. Maciej Słomiński